Dotąd żyję i zachowuję się jak heteronormatywny singiel.
W moim zewnętrznym zachowaniu nie dostrzegam zbyt wielu stereotypowych symptomów, jakie osoby heteroseksualne wyobrażają sobie o gejach. Takie schematy i kontrschematy myślenia wpojono także mi. Osobiście mam pełną świadomość, że zgodność lub sprzeczność ze stereotypami niczego nie dowodzi, jakże często natomiast potrafi hipokrytycznie usprawiedliwiać złe emocje. Być może jestem jednym z wielu tego przykładów, że stereotypy nie wszędzie działają, tak jak nie ma żadnej czeklisty, która pozwalałaby jednoznacznie przesądzić o cudzej orientacji. Stereotyp nie staje się prawdą, choć niektórzy i tak wiedzą lepiej. No ale popularne media i wyalienowanie gejów (bo to, co się pokazuje, nie jest reprezentatywne, ani wbrew zarzutom nie odpowiada nawet promowaniu) swoje zrobiły. Stąd własnego zachowania oceniać i komentować niby nie powinienem. Zapewne będę tyleż nieobiektywny, co naiwny.
Wydaje mi się, że mój chód, sposób poruszania się, nie odbiega od normy. Raczej nie jest zniewieściały, cokolwiek to nie znaczy. Gestykulacja i mowa ciała bez zbędnych ozdobników. Sposób odzywania się i sposób bycia też w normalnej normie.
Czego nie mogę powiedzieć o kilku heteroseksualnych znajomych. Czasem w duchu się śmieję, że taki jeden, który buńczucznie wyzywa różne bolączki od "pedalstwa" i "pedałów" (na pewno nim nie jest), sam zachowuje się często i o wiele bardziej jak "pedał" niż ja... :) Ironia losu. Tak naprawdę nie czynię Mu tym żadnego wyrzutu. On wcale nie zachowuje się "jak pedał", to tylko wina mylnego wyobrażenia o gejach.
Pewnie, że czasem coś wymachnę rękoma, albo w śmiechu mi się głos dziwnie załamie, ale bez przesady z tymi stereotypami, robię to nie częściej niż wszyscy. Nie każdy świadom mowy ciała albo tenor to od razu gej :)
Również nie ma u mnie przesadnego nacisku na wygląd, fryzurę, ubiór czy perfumy. Metroseksualny nigdy nie byłem. A wręcz ostatnio coraz bardziej grzeszyłem niestarannością (jednak dziś wydaje mi się, że wynikało to raczej z nieakceptowania siebie). Bo swoje wiem i widzę, jak trzeba to potrafię, mógłbym nawet siebie nazwać estetą; a że o kosmetykach, ciuchach, ozdobach, torebkach czy butach nie zwykłem rozmawiać, to inna sprawa.
"Gorzej" u mnie już z zainteresowaniami.
Do sportów oglądanych, ani uprawiania sportów zespołowych, nigdy mnie nie ciągnęło. Samochody cenię sobie za wygodę, ale nic poza tym. Stereotypowe koniki małych chłopców mnie nie pociągały.
Ciągnie mnie za to do muzyki, tej słuchanej, grywanej i śpiewanej. Uwielbiam kino i teatr, jak i musicale. O niejednym z ulubionych utworów czy wykonawców słyszałem już (często z zaskoczeniem, że "też"), jakoby byli wielbionymi przez homoseksualistów. Stereotypy?
Należę do osób tolerancyjnych, staram się rozumieć innych (przerost empatii), miłuję świat ludzi i natury. Nigdy nie przejawiałem nienawiści ani agresji wobec kogokolwiek. Nad rywalizację i walkę czy własne sukcesy cenię sobie dobrą współpracę i wspólne dobro. Wolę pokój niż wojnę. To też niezbyt odpowiada ideałom męskości.
Ale taki po prostu jestem. Tu nigdy nie zachowywałem pozorów, nic nie udawałem. Z natury rzeczy nie pociągają mnie natomiast kobiety, a przed pociągającymi mężczyznami (co z trudem, ale i powalającą szczerością, niedawno wyznałem) uciekałem...
Naiwnie myślę, że mimo wszystko, co do zasady, zewnętrznym zachowaniem nie dawałem żadnych pewnych sygnałów homoseksualizmu, co najwyżej nieskonkretyzowane podejrzenia. No chyba, że ktoś bacznie i systematycznie obserwował moje zachowanie wobec kobiet i mężczyzn; wobec tych pierwszych pewnie czegoś brakowało, wobec tych drugich nie nad wszystkim dało się zapanować... (ale bylibyście zdziwieni, ile można). Na pewno domyślać można się było z mojej wrażliwości i ogółu zainteresowań. No ale takie wnioski wyciągam po nieco zgłębionej autopsychoanalizie. Mam nadzieję, że nikt inny takiego śledztwa przeciwko mnie nie robił ;) Nie dlatego, żebym miał się wstydzić. Taka jest prawda, jestem gejem. Natomiast takie dociekanie raczej źle świadczyłoby o kimś. Przynajmniej byłoby nieuczciwe wobec mnie.
Tak wygląda moja konfrontacja z obiegowymi opiniami.
Starałem się unikać dotąd sytuacji, w których różne moje cechy mogłyby zbyt dobitnie ujawnić moją orientację. Choć sam na razie jeszcze jej nie rozgłaszam, zaczynam akceptować siebie i zmieniam się wewnętrznie. Teraz jest mi to trochę wszystko obojętne, czy ktoś coś więcej zauważy i skojarzy. Brawo za spostrzegawczość, panie i panowie, mieliście rację. Mimo wszystko, choć z niektórymi osobami w końcu zechcę się tym podzielić, nie popadam w drugą skrajność i nie chciałbym orientacji wpisywać do dowodu osobistego. Ja jestem również gejem, ale nie tylko; przede wszystkim wciąż jestem tą samą osobą, którą niektórzy znają. To, że na tym blogu jak dotąd piszę akuratnie tylko o homoseksualizmie, wynika tylko z tego, że w ten sposób chcę poradzić sobie z wyparciem. Nie było to wyparcie ze skrajności w skrajność (na szczęście, bo nie wyobrażam sobie, bym mógł kogokolwiek nienawidzić), ale uśpiło mnie na lata. Stąd przeprosiny należą się tym, którzy szukali tu tylko łatwych tematów. Na te (oby!) przyjdzie jeszcze czas :)
Ciekaw jestem natomiast, czy kiedyś po latach ktoś stwierdzi, że zachowuję się już jak typowy gej...? :)
Rufus Wainwright, Cigarettes & Chocolate Milk z koncertu w Royal Albert Hall, Londyn 22.11.2010
oryginalnie z albumu Poses, 2001
pamiętaj nie jesteś sam, musisz iść do przodu
OdpowiedzUsuńDzięki, że tu zaglądasz i się odzywasz. Kolejne kroki do przodu ustępują codziennemu życiu. Obserwuję sobie tak wszystkich wokół mnie i zastanawiam się, jak zareagują. Gadamy jak gdyby nigdy nic, być może nawet lepiej niż kiedyś. Dlatego chwilowo pełzam palcami, nie odrywając stóp od ziemi...
Usuńwitaj,
OdpowiedzUsuńzdążyłam już wyczytać, że jesteś niepospolitym człowiekiem
Pozdrawiam (:
PS ehh, życzę Ci żeby ktoś (już niedługo) odkrył Twoje prawdziwe barwy... (:
Dzięki. Ostatnio znajoma stwierdziła, że jestem wyjątkowy, gdy skomentowała moje różne zainteresowania. Odpowiedziałem, że nawet nie wie, jak bardzo jestem wyjątkowy. Przez chwilę nawet się zawahałem... ale nie rozwinąłem. PS. Również pozdrawiam :)
UsuńA dzieciństwie wolałeś bawić się z kolegami czy koleżankami??
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie z koleżankami - wszyscy mówili, że znajdę na pewno sobie fajną dziewczynę :] o ironio
Mogłem się z koleżankami godzinami bawić w dom, szkołę, grać w klasy czy skakać w kabla heheh :]
autka, ołowiane żołnierzyki, zabawy w wojnę - to nie było dla mnie
piłka nożna, koszykówka- nie nie nie!!
jedynie siatkówka (podobno to gejowski sport :D) no i ping pong
co do muzyki to słuchałem takiej co wszyscy dookoła i tu się nie wyróżniałem
W sumie to za dziecka częściej z koleżankami :) A że znajdę sobie fajną narzeczoną, to słyszę do dziś :) Podobno idealny ze mnie kandydat na męża :) O ironio x2 :)
UsuńAd. "Siatkówka i ping-pong". Człowieku, przerażasz mnie :) Aż mnie ciarki przeszły. Jeszcze sama jedna dyscyplina, OK, można zwalić na przypadek. Ale obydwa? Siatka w średniej, tenis stołowy na studiach. Siatka jedyny zespołowy, w którym grając potrafiłem się jakość odnaleźć. Czyli co, mit potwierdzony? :)
Muzycznie, klasykę znałem od szkoły muzycznej, ale poza tym kiedyś to też się nie wyróżniałem, słuchałem nawet Eski (jak ja to mogłem słuchać? :P). Dopiero na studiach poznałem radiową Trójkę i RMF Classic.
ja eski nadal słucham :P
Usuńodnośnie koleżanek w dzieciństwie to wielu gejów ma podobną historię ;)) zdecydowanie odnajdywali się w damskim towarzystwie :))
A ostatnio spotkałem moją wychowawczynię z gimnazjum. Na dzień dobry zapytała czy już się ożeniłem :]
UsuńNo te pytania o żonę mnie dobijają... :) Żeby to jeszcze zwykłe "nie" wystarczyło ;) Są osoby, które co bym nie odpowiedział, to i tak wiedzą lepiej i oczywiście muszą cały wykład strzelić ("w twoim wieku to ja...", "powinieneś już...", "nie czekaj za długo, bo..." itd.). Dziękuję wszystkim kochanym ciociom, wujkom, całej rodzinie, sąsiadom i znajomym za rady. Będą bardzo przydatne w poszukiwaniu żony dla geja. Ups, wygadałem się :)
UsuńMężczyzn w mojej firmie jak kot napłakał, dlatego nie dziwne, że się tam odnajduję :)
Albo: taki przystojny chłopak a nie ma dziewczyny :]
Usuńzawsze odpowiadam, że jeszcze się taka nie znalazła co by mnie w połowie zadowoliła :] xD
A jeszcze odnośnie wspólnych gejowskich historii, to też wielu chłopaków w dzieciństwie miało kiepski (i nadal zwykle ma) kontakt z ojcem. mój akurat często wyjeżdżał i mnie mama właściwie tylko wychowywała, więc kontakt też miałem z nim mniejszy- przez co respektu do niego nie mam, szacunek owszem. Zawsze jak mi na coś pozwalał to i tak pytałem się mamy bo jej zdanie było dla mnie ważniejsze.
Usuń