2013-01-25

Ale wstyd

Dowiedziałeś się, że w najbliższej rodzinie, wśród krewnych, przyjaciół, kolegów ze szkoły czy pracy, innych znajomych lub sąsiadów, których dotąd szanowałeś, lubiłeś, ba, być może nawet kochałeś jak brata, masz tego homoseksualistę, geja, pedała, ciotę, zboczeńca, odmieńca, zboka, pederastę, sodomitę, kochającego inaczej... A przecież to Twój własny syn, brat, kumpel z piaskownicy! Jak on mógł Tobie i swoim bliskim to zrobić?! Co powiedzą inni? Jak można się do takiego przyznać? Dlaczego on jest nienormalny? Dlaczego zawiódł Wasze oczekiwania? Dlaczego nie chce być taki, jak powinien?

Ale wstyd!

Jakim prawem promuje takie wynaturzenia? Dlaczego stosuje perwersyjną, rozwiązłą i rozpustną propagandę epatowania wypaczonymi zaburzeniami seksualnymi? Swoim zachowaniem sam pozbawia się godności i człowieczeństwa, ale jakim prawem zagraża i narzuca się normalnym ludziom, młodzieży, dzieciom, małżeństwu, rodzinie? Dlaczego śmie pokazywać się poza czterema ścianami, zabierać głos, przypominać o swoim moralnie zdeprawowanym istnieniu, przyznawać się do swoich nieetycznych występków i homoseksualnych zbrodni przeciwko ludzkości i pokojowi na świecie? Takie hedonistyczne osoby deprecjonują tradycyjne wartości, zacierają różnicę między dobrem a złem, świętością a grzechem. Zamiast sam zacząć pracować i płacić podatki, zająć się czymś pożytecznym, biedą i ubóstwem na świecie, bezrobociem czy kryzysem gospodarczym, zawraca taki dewiant innym głowę jakimś wydumanym tematem zastępczym, swoimi niewyżytymi seksualnymi zachciankami i dewiacjami.

Normalnie, wstyd!

Wiadomą i oczywistą oczywistością jest przecież to, że to to należy tępić, inaczej postępowa, liberalna, lewicowa i antyklerykalna laicyzacja doprowadzi do legalizacji poligamii, kazirodztwa, pedofilii, zoofilii i nekrofilii, które ów pedał też skrycie praktykuje lub na pewno chciałby. Udaje pozory nieprawdziwej, zakłamanej, fałszywej, fikcyjnej, urojonej, schizofrenicznej i chorej miłości. To jest sprzeczne z naturą, biologią, fizjologią i anatomią normalnego człowieka. To przyczynia się do zakażeń HIV/AIDS i innych chorób wenerycznych, których kiedyś tyle nie było, to wszystko ich wina. Homoseksualizm zagraża życiu i zdrowiu, to się przecież leczy. Nieużyteczne i nikomu niepotrzebne pedały zagrażają społeczeństwu i państwu, walczą z porządkiem i czystością mężczyzny, sieją tylko etyczny zamęt, podkopują fundamenty i podwaliny cywilizacji, obrażają Boga, niszczą Kościół i Naród, przyczyniając się do jego moralnego upadku, autodestrukcji, degeneracji i kryzysu rodziny oraz ogólnoświatowego nieładu i degrengolady. Występują przeciwko dobrobytowi porządnych ludzi, wbrew ciągłości i przedłużeniu gatunku ludzkiego. To jest jawny atak i zamach terrorystyczny na wszystko, co do tej pory najlepszego, nienaruszalnego i nietykalnego wytworzyły przez wieki pokolenia prawdziwie cnotliwych ludzi, a oni teraz chcą to wszystko odebrać, zniweczyć, zaprzeczyć, zburzyć. Homoerotyzm to zezwierzęcenie i uniżanie się istot, które kiedyś były mężczyznami, odbierając tym sobie to zaszczytne miano.

Wstyd!

Tylko małżeństwo mężczyzny i kobiety zapewnia optymalny i należyty model życia, który należy wspierać za wszelką cenę. Związki jednopłciowe nie są pożądaną normą, nie zasługują na uznanie, wsparcie ani akceptację, są natomiast niesakramentalnym, nieobyczajnym wybrykiem i dziwactwem znikomej grupy pojedynczych, nielicznych, żałosnych, błądzących i zepsutych do szpiku kości ludzi. Pederaści nie mają i nigdy nie będą mieć dzieci, biologicznych ani adoptowanych, a jeżeli takie w ich pobliżu się znajdują, należy je im odbierać, choćby do sierocińca. Istnienie pedałów odbiera innym prawo do posiadania żony i dzieci, stanowi realne zagrożenie i przeszkodę w normalnym rozwoju innych dzieci, przyczynę dysfunkcji i patologii prawdziwych rodzin, których oni nie tworzą, a którym oni odbierają pozytywne wzorce, wartości i etos. Homoseksualistom żyje się zbyt dobrze, już mają za dużo praw, kosztem wykreślenia całego Dekalogu, zdefraudowania Prawa Bożego, a nawet likwidacji małżeństwa mężczyzny i kobiety. Nadużywając wolność i wykorzystując prawo do wypowiedzi, w niecnych celach chcieliby wyłudzić i zagarnąć wszystkie przywileje tylko dla siebie, celem zalegalizowania niekonstytucyjnego, niebiblijnego, łatwego, hulaszczego, sielankowego, wygodnickiego i sodomickiego życia w nietrwałych, niewiernych, antymonogamicznych, wolnych związkach otwartych, w konkubinacie, na kocią łapę, bez trudu zobowiązań i konsekwencji, opartych tylko o seks, erotykę, pornografię, sadomasochizm i inne obrzydliwe procedery i li tylko cielesne doznania.

Wstyd, wstyd, wstyd!!

A niechby już nawet to to było udawane daleko z dala oczu, ale dlaczego blisko nas?!? Przecież nie muszą tego praktykować tutaj i teraz, niech wyjadą gzić się na Madagaskar. I jeszcze mi odgrażają, że zakażą homofobii i mowy nienawiści. Sami wzbudzają do siebie i wzniecają przeciwko sobie uzasadnioną, uprawnioną i usprawiedliwioną nienawiść, agresję i dyskryminację. Ja tylko spokojnie chcę żyć bez takich różowych nowinek. Nikt się nie wtrąca w ich pedalski żywot, niech się kochają jak chcą, ale niech nie zmuszają nas, byśmy to tolerowali i akceptowali. Nas do tego niech nie zmuszają ani w to nie mieszają. My tak nie chcemy i nie zamierzamy. Nie zezwalamy na istnienie lobby gorszych ludzi, wprowadzenie dyktatury relatywizmu, narzucanie poglądu mniejszości nad jedyną prawdą, której właścicielem jest większość. To, co wiąże „tych” dwóch panów, nie może być nazywane taką samą „miłością”, jaka łączy tylko mężczyznę z kobietą. To nie mieści się w definicji związku dwóch ludzi.

Masz nieopodal pedała. Ale wstyd!

Ten pederasta powinien się wstydzić, zejść z oczu i ust, trzeba wykreślić go innym z głowy i serc! Jego imię i istnienie należy przemilczeć, trzeba się go wyrzec, kto może niech wydziedziczy. Najlepiej, żeby sam opuścił okolicę, wyjechał za granicę. Albo przynajmniej wykastrować go, zamknąć na przymusowym leczeniu psychiatrycznym. Niech się sam powiesi, rzuci pod pociąg, rozwiąże problem. Mogą go spotykać wszelkie nieszczęścia, choroby, zasłużone cierpienie. Zapracował, przyczynił się przecież. Chciał taki być, dokonał wyboru, niech płaci. Hańba. Na pohybel z nim. Z nimi wszystkimi. Każdy taki sam.

Być może do pedałów mógłbyś nic nie mieć, ale doprawdy, dlaczego wszyscy preferują analnie w d...?!? Jak mogą tak zohydzić seks? No bo niby jak to tak, facet z facetem, pocałunek w usta? Ohydne! A niby gdzie ch.. wepchać, c... przecież brakuje, nawet cycków babie nie pomaca. Gdzie pcha te ręce, gdzie pcha swojego, odbyt służy do srania a nie p......... Zaraz rzygnę. To jest zdecydowanie nieakceptowalne, nie do przyjęcia. Nie można tak.

Wstydźcie się, pedały!

I teraz ten marny, znany Ci człowiek, też został ciotą! Z własnej nieprzymuszonej woli, tak po prostu, dobrowolnie. Co za wstyd!



A może, ktoś inny dowiedział się, że to Ty jesteś gejem, ale nie przyjął tego dobrze. Albo chciałbyś powiedzieć, ale obawiasz się braku akceptacji. Bo zareagował lub zareaguje mniej więcej tak, jak powyżej. Bo tak naprawdę trochę sam siebie nie akceptujesz, albo nie oczekujesz od innych, żebyś miał prawo do bycia akceptowanym takim, jakim jesteś. I z tych powodów, wszystkich lub jednego, jest ci przykro, że nie zasługujesz nawet na tolerancję i szacunek, nie potrafisz chcieć się zmienić, albo ci to nie wychodzi. Przynosisz taaaką ujmę i plamę na honorze dobrego imienia i czci prawomyślnej, religijnej, wzorowej rodziny. Tylko ty jedna czarna owca, wszyscy od ciebie są lepsi, tyś najgorszy. Ludzie obgadują i plotkują lub dopiero zaczną oblewać smołą, wyśmiewać, szantażować, prześladować, znęcać się, rzucać kamieniami, bić. Będzie wstyd, już jest wstyd. Być może Ty sam już akceptujesz siebie takim, jakim jesteś, ale na Boga, jak masz powiedzieć innym i co zrobić, skoro ktoś wie lub gdy się dowie?



Dość.

Nie wiem, czy jesteś tym pierwszym, czy tym drugim Człowiekiem, którego możliwe skrajnie negatywne i dołujące myśli i emocje, trochę przesadnie zestawiłem. Nie wiem, czy czujesz pogardę, nienawiść, złość, rozczarowanie, niepokój, przykrość, ból, obojętność.... Do Kogoś, czy do Siebie. A może tylko do tego, jaki jest Ktoś lub jaki jesteś Ty, nie odbierając godności Człowieka, bo póki co śmiesz utrzymywać, że to sam Człowiek takim homoseksualnym zachowaniem sobie ją odbiera?

Nie wiem, skąd się tu wytrzasnąłeś, z Księżyca przecież nie spadłeś. Może z Marsa, ale to trochę daleko od Ziemi i tego, co się tutaj naprawdę cały czas dzieje. Najwyraźniej jakoś tu trafiłeś i doczytałeś do tego miejsca. Tych kilka więcej chwil Cię nie zbawi (a może?), więc czytaj dalej do końca.

Osoby z dużą empatią, prawdopodobnie nie były w stanie tego steku prawd nieobjawionych doczytać do końca. Osoby, których to dotyka, również. Do głębi resztek moich zasobów łez, przepraszam, że być może słowami takimi wzbudziłem w Tobie negatywne emocje. Byle nie głupi śmiech.

Trudno się przez nie przebić, nieprawdaż? Trudno teraz ot, tak, przejść spokojnie z uśmiechem do innych rzeczy, jakby nic się nie stało. Emocje wpływają na to, co i jak rozumiemy, słyszymy, mówimy, czynimy. Lub raczej chcemy rozumieć, słyszeć, mówić i czynić. A inni nie chcą zrozumieć, usłyszeć, pozwolić nam powiedzieć i zrobić. Złe utrudniają, dobre ułatwiają.

Dość!

Jak poradzić sobie z tak wielkim bagażem negatywnych słów, emocji i wyobrażeń o gejach, o nich samych, w nich samych albo w ich otoczeniu? Własnych, cudzych. Zupełnie zbędnych i niepotrzebnych. W dodatku nieprawdziwych.

Jak poradzić sobie z tą górą narosłych barier, poruszeniem w sercu lub umyśle, ciężarami dla ducha? Pomimo potrzeby zrozumienia kogoś innego, skoro już musimy mieć z nim do czynienia, a mimo tego, nie wypada lub nie można go zrozumieć. Pomimo potrzeby bycia zrozumianym przez kogoś innego, skoro już mamy z nim do czynienia, a mimo tego, ten ktoś nawet się nie wysila, nawet nie próbuje nas wysłuchać i zrozumieć.

Co musi (po)czuć gej, gdy (u)słyszy takie słowa? Jakie mechanizmy powodują, że zbyt wielu odbiera sobie życia, a niektórzy popadają ze skrajności w skrajność? Jak wiele trzeba im jeszcze odebrać normalności, by stali się tak nienormalni, jak się im próbuje wmówić?

Nie wiem, skąd Twój wstyd. Dlaczego wstydu oczekujesz od Kogoś. Dlaczego wstydzisz się Kogoś. Dlaczego wstydzisz się przed kimś. Dlaczego wstydzisz się za Kogoś. Dlaczego godzisz się na wstyd, wzbudzasz to w sobie, wywołujesz w innych, pozwalasz robić to innym. Dlaczego cudze Życie tak mocno jest Tobie solą w oku, niestrawnością w żołądku, rozwolnieniem w ostatniej części układu pokarmowego.

Doprawdy, aż tak wielką rzeczą jest orientacja seksualna, większą niż sam Człowiek, ważniejszą niż nawet Bóg? Czy ten element osobowości uniemożliwia i niweczy wszelką komunikację, godność, szacunek i miłość do bliźniego? Usprawiedliwia te wszystkie emocje, które zrodziły się wskutek słów, które padły? Czy doprawdy miały paść? Czy można komuś odebrać wszystko? Jakie „...ale...”?!? Są jakieś wyjątki?

Dość!!!

Zamilcz.

Wysłuchaj.


Nie wiem, jakie masz wyobrażenia o gejach. Na pewno zbyt dużo w tym stereotypów, generalizacji i uproszczeń, wykreowanych przez media i wieść gminną niesioną drogą kropelkową. To jest zaraźliwe. Strzeż się nienawiści i przemocy. Uważaj, by nie zgubić w tym wszystkim Człowieka. Zwłaszcza, jeśli do tej pory nie był Tobie obojętny. Zwłaszcza jeśli, gdyby jednak nie był homoseksualny, w gruncie rzeczy dalej na Nim by ci zależało. A skoro jest gejem, to już Ci nie zależy? Taki warunek wstępny, którego niezaliczenie powoduje odrzucenie bez mrugnięcia okiem? No tak, nie chcesz przecież. To pedał sam wybrał i Cię zmusił.



W jakimś sensie, każdy człowiek wyraża miłość, pożądanie, uczucia, emocje i potrzeby, bliskości cielesnej i duchowej, na różne sposoby. Każdy na jakiś własny, unikalny kształt.

Jedni są romantyczni i wierni, inni łatwiej ulegają okazjom i pokusom. Jednych interesuje wyłącznie seks, inni chcą pełni związku uznanego przez otoczenie. Jednym potrzeba namiętnej, burzliwej relacji, inni chcą dotrzymać celibatu w cichej, spokojnej parze więcej niż przyjaciół. Niektórym wystarcza samotność. Ale przecież nie wszyscy są do niej powołani. Nie wszyscy są aseksualni, pozbawieni, wyzuci takich uczuć i potrzeb.

Niektórzy potrzebują miłości i wsparcia. Połówki lub połówka i otoczenia. Ludzkiego, dodajmy. Ale nie wszystkim ostatecznie się udaje. Nie wszystkim przychodzi to szybko i łatwo. Najczęściej związki potrzebują wiele wysiłku, cierpliwości i wzajemnej życzliwości, gdy mija najgwałtowniejsze, pierwsze zakochanie. Jedni zaczynają od łóżka. Inni od neutralnych i przypadkowych spotkań, gestów, długo rozwijającej się znajomości. Tylko jedną osobę w życiu lub tylko nieliczne wyjątkowe, dopuszczą do własnej alkowy.

Czy pisałem to o osobach sparowanych: heteroseksualnie różnopłciowych, czy homoseksualnie jednopłciowych, obu to dotyczyło. W takich samych warunkach, osoby homoseksualne nie kochają inaczej niż heteroseksualne. Tylko zawsze warunki inne, tylko cierpliwość i chcenie różne, tylko otoczenie odmienne.

Owszem, odpada w obrębie dwóch osób homoseksualnych tej samej płci możliwość świadomego rodzicielstwa lub zaliczenia wpadki, gdy pomimo zabezpieczenia, wskutek głupoty lub gwałtu, potomstwo jest przypadkowo niechciane.

Owszem, łatwo zarzucić, że bez prokreacji seks nie ma sensu. Że bez dzieci, bliskość fizyczna jest zła. Jak to nie ma sensu, jak to jest zła? To przecież Ludzie mogą nadać, lub nie nadawać, seksualności jakiś sens. Dobrze, jeśli jest to wspólny sens. Może być to dziecko. Ale nie musi, nawet w heteroseksualnych małżeństwach. Czy to mężczyzna i kobieta, czy dwóch mężczyzn, czy dwie kobiety, żaden człowiek ani żadna para ludzi nigdy nie jest zbędna, niepotrzebna... a przynajmniej nie z tego powodu, że nie realizuje (bo nie chce lub nie może) funkcji prokreacyjnych.

To pary mogą, jeśli tylko chcą i wystarczająco konsekwentnie próbują, wykorzystywać tę wspaniałą sferę życia do cementowania czegoś dobrego, gdy dwoje różnych Ludzi, pomimo wielu rzeczy, które im przeszkadzają, które nie odpowiadają ich dawnym oczekiwaniom i ideałom, nagle próbują zbudować coś wspólnego, dobrego, pięknego. Jeśli tylko próbują, bardzo wielu się to udaje. Tylko wpierw muszą chcieć. Tylko wpierw ktoś lub coś musi ich do tego nakłonić. Także do przeskoczenia w prawną lub sakramentalną formę.

Nie bądź tym, który zachęca innych do życia bez sensu, z pominięciem innych ludzi, bez zobowiązań. Nie bądź tym, który odmawia i odbiera innym możliwość poświęcenia swojego życia innemu Człowiekowi, w najwspanialszej pełni tego, co może całym sobą oferować. Każdy jest niedoskonały, mniej lub bardziej, ale takiego lub taką siebie niektórzy pragną współdzielić z jednym wyjątkowym Człowiekiem.

Czy Ty wiesz lepiej, jak Ktoś będzie dobrze przeżywał swoje chwile? Czy zagwarantujesz, że BEZ miłości, czy to wespół duchowej i cielesnej, czy to tylko tej uczuciowej świadomie bez udziału ciał, czy to tylko tej fizycznej bez udziału serca, a może naprzemiennie jak wyjdzie — Ktoś inny (a nie Ty sam za Kogoś) doprawdy będzie dobrze wypełniał i przeżywał swoje życiowe losy i role?

Człowiek pozbawiony miłości i sensu życia wegetuje i umiera. Nie odbieraj miłości, gdy ktoś już wcześniej nie ma wystarczająco wszechogarniającego innego sensu życia.

Jakim prawem za kogoś chciałbyś oczekiwać, decydować i zmuszać, by był dobrym człowiekiem, dobrym uczniem, pracownikiem, nauczycielem, urzędnikiem, politykiem, sprzedawcą, artystą, robotnikiem, sąsiadem? Nie zmuszasz? To jakim prawem odmawiasz komuś prawa do bycia dobrym? Nie odmawiasz? Bo Ty nie potrzebujesz miłości, bo Ty możesz się bez niej obyć, bo Ty wolisz inaczej, bo bez uczuć i sfery intymnej WSZYSCY bez wyjątku (także Ty, także Twoi Rodzice) mogą żyć, realizować się, spełniać? Bo Ty jesteś w tym lepszy, najlepszy? Bo tylko Ty posiadasz monopol na mądrość i jedynie słuszne uczucia i namiętności?

Bo Ciebie do wielu rzeczy też zmuszono, też Ci zbyt dużo zakazano? Nie chciałeś się żenić, nie chciałaś wychodzić za mąż, ale Twoi Rodzice zmusili Cię do ślubu z kimś, kto nie był najlepszym wyborem, kogo nie kochasz? Może zmusili Cię do aborcji, a może do urodzenia niechcianego dziecka? Co gorsza, bo Tobie nie wolno było być homoseksualnym, to inni też nie mogą? A może ktoś Cię skrzywdził, zgwałcił, pobił, wykorzystał, oszukał, porzucił? Sam musiałeś stawić temu czoło, tak naprawdę nigdy się z tym nie pogodziłeś. Teraz jak gdyby nigdy nic, musisz pracować, uczyć się, mieszkać i chodzić tam, gdzie nie chcesz. Teraz Ty masz prawo oczekiwać od Kogoś gorszych poświęceń. Serio? Masz? Nie wszyscy muszą wszystko, nie wszystkim wolno. Dlaczego niby inni mieliby móc robić co chcą, kochać kogo i jak chcą.

Nie. Nie mówimy o dzieciach. Ani zwierzętach. Ani zwłokach. Ani prostytucji. Ani jednoczesnych stosunkach lub relacjach z wieloma ludźmi. Ani nawet malowaniu się i przebieraniu w sukienki. Nie poniżaj, nie wyśmiewaj, nie odbieraj godności. Nie myl. Geje i lesbijki nie są pedofilami. Nie są zoofilami. Nie sprzedają swojego ciała. Nie zdradzają i nie pozostają w wielokątach. Nie są transwestytami ani transseksualistami. Pomijając już samą absurdalność zestawiania różnych osób.

Istnienie mężczyzn, dla których sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest kontakt z małymi chłopcami, nie wyczerpuje kategorii płci męskiej. Do kategorii mężczyzn należą także tacy, którzy wolą małe dziewczynki, zwierzęta lub rozkładające się zwłoki, którzy czerpią zyski z własnego ciała lub płacą za ciało ulicznych prostytutek, którzy mają własne haremy, którzy każdą noc spędzają w innym kobiecym łóżku, którzy wolą to robić grupowo z wieloma naraz lub naprzemiennie, którzy robią to w damskich ciuszkach. Oczywiście, że zdecydowana większość mężczyzn woli dorosłą kobietę. W tej dorosłości, odpowiednio do własnej, w miarę dojrzewania. Ale także część mężczyzn woli jednego mężczyznę, dorosłego. I zupełnie nijak mają się do tego inne zjawiska tego świata, których nie należy mieszać. Ani zarzucać, że akceptacja jednego pociąga akceptację drugiego. Czy ktoś widział paradę zoofilów i nekrofilów, żądających ślubów ze zwierzętami i trupami? Ach tak. W cyrku różne rzeczy ze zwierzętami robią. W Halloween z wampirami i zombie też.

Wracając z Marsa na Ziemię. Niektórzy mężczyźni po prostu mają taką naturę, że z kobietą im wyjść nie może, a z innym mężczyzną, i owszem. Nie odrzucają żadnego aspektu takiej relacji. Aż tyle i tylko tyle. Bo czasem ludzie po prostu ze sobą są i nawet chcą być. Bo tak im w jakimś zakresie przyjemniej. Bo tak im w jakimś sensie łatwiej. Jakkolwiek, to uproszczenia. Bo nie każdy musi rozumieć miłość, odnaleźć własną i przyznawać, że miłość w ogóle istnieje. Ale przynajmniej niech nie odbiera tego innym. Tym bardziej, jeśli sam jest do niej niezdolny. Tym bardziej, jeśli większa cudza miłość nie umniejsza małości jego własnej. A może właśnie o to chodzi, że porównanie czasem zaboli. Spokojna głowa. Różnie bywa.

Geje także kochają, tworzą wieloletnie, monogamiczne związki. Osoby heteroseksualne także są ze sobą długie lata bez formalizowania związku, a ich małżeństwa też czasem się rozwodzą, czasem krzywdzą. Osoby homoseksualne też.

Wszystkie te negatywne, ale i pozytywne wynalazki relacji międzyludzkich, nie są przecież zastrzeżone dla określonej płci, jednej rasy, orientacji czy religii. Bez względu na płeć czy orientację, choćby dopatrywać się jakiejś większości, to przecież wszyscy jesteśmy różnorodni. Przyjmujemy różne postawy i oczekiwania. Jedni chcą seksu, inni związku, w różnych proporcjach i kolejności.

Czy jest coś moralnie złego w tym, że jakiś Człowiek komuś się podoba, wywołuje pozytywne emocje na widok, dźwięk, zapach, dotyk, samą myśl? Czy moralnie złe jest samo odczuwanie, że cudze ciało jest atrakcyjne? Że dorósł do świadomości, że chciałby z Kimś być? Czy moralnie dobre jest zakazywanie innym dojrzałym ludziom bycia szczęśliwymi w takich cielesno-sercowo-sformalizowanych relacjach, jeśli tylko się nie krzywdzą?

Serio zakazywać? Bo klasa społeczna nie ta, bo profesja zawodowa nie ta, bo majątek nie dość wielki, bo kolor skóry nie ten, bo brak różnicy płci niby nieuświęcony tradycją, bo to z wiochy a to z wielkiego miasta, bo odległość zbyt duża, bo język ojczysty i narodowość inna, bo religia lub niewiara różnią, bo rozwodnik albo dziewica, bo ma już własne dzieci? A jeśli miłość wszystko i tak scala? Też zakazać? Zadecydować za nich?

Geje też mają prawo do szczęścia, samorealizacji. Nikt nie będzie narzucał, żeby wchodzili i trwali w relacjach z niewinnymi kobietami, za wszelką cenę wyniszczając się wzajemnie w nieszczęśliwym związku, pod moralną presją, że to wina geja, że nie potrafił usatysfakcjonować siebie i kobiety w związku.

Dlaczego mieliby być obywatelami drugiej kategorii? Też mają wykształcenie, wiedzę, umiejętności. Też pracują, zarabiają, płacą podatki. Też mają własne rodziny, domy, samochody, pasje. Własne obowiązki, kłopoty i troski. Czasem tracą i poszukują pracę. Migrują. Miewają choroby i urlopy. Tak jak w relacjach między mężczyzną a kobietą, tak i relacje męsko-męskie lub kobieco-kobiece dzieją się pośród normalnego, nadzwyczajnie zwykłego życia.

Cóż począć, przecież to nie wina, wybór ani decyzja, że jest się homoseksualnym. Nikt o zgodę nie pytał. Nikt nie zmieni, nie wyleczy, bo to nie choroba. Homoseksualność powstaje najczęściej przed urodzeniem, genetycznie lub hormonalnie. Potem się nie cofnie. Nie rozmyśli, jeśli dobrze rozpozna przed pochopnymi relacjami.

Seksualność nie jest zabawką. Nie powinno się podejmować aktywności seksualnej niezgodnej z własną orientacją dla wypróbowania lub z nudów. Tym nie mniej, niektórzy nie mają orientacji heteroseksualnej i też mają prawo do samorealizacji w miłości, darując swoje ciało i serce innej osobie, wzajemnie czerpiąc z cudzego ciała i serca. Tej samej płci. Ciała. Bo serce nie ma płci. Bo serca od ciała oddzielić się nie da. Ciało od serca można, choć różne są opinie. Ale różnica płci i tu nie czyni różnicy.

Nikt też nie narzuca, nie promuje, nie propaguje, nie epatuje. Tym nie można się zarazić, nabrać ochoty, zachęcić. Jak to dziś zasłyszałem, promować to można kurczaki w supermarkecie, a nie homoseksualność. Różne są postawy, nie wszyscy geje rozbierają się i całują w miejscach publicznych. W przeciwieństwie do par męsko-damskich, które robią to z premedytacją. Nie? A że niby męsko-męskie lub damsko-damskie tak? Bo może wynika to z takiego samego naturalnego romantyzmu, bez względu na orientację? Bo czasem człowiek się po prostu zapomni?

I nie podniecaj się, Ty — męski macho na baby, już myślą jak to dwie lesbijki razem... bo się zjarasz, a cieknąca Ci ślina nie pomoże. To też homoseksualizm. Tylko że lesbijki Ciebie — faceta — sobie nie wyobrażają. Kto jest więc bardziej zboczony: ten, który czyni i myśli o jednej osobie (choćby tej samej płci), czy ten, który na hasło: pedał, musi sobie to wszystko wyobrażać, choćby (co oczywiste i w Jego przypadku naturalne, ale natura Niektórych jest różna) sam tak nie chciał czynić?

Dość.

Nie wstydź się kogoś, nie wstydź się siebie, nie zawstydzaj innych, skoro nie zasłużyli. Nie słuchaj transmisji sejmowych debat nad związkami partnerskimi. Nie uzależniaj własnej wartości od najbardziej nienawidzącego Cię człowieka, lecz od tego, który akceptuje, szanuje i kocha Cię najbardziej. I przede wszystkim, szanuj innych i siebie. Bez względu na orientację. Bo seksualna jest tylko z nazwy, ale nie wszystko do tego sprowadza się. Bo to tylko cząstka wspaniałego Człowieka, jeśli tylko nie zabronisz mu lub sobie takim w pełni sobą być. Jeśli tylko zechcesz go poznać lub pozwolisz dać się poznać. Polubić. Zaakceptować. Pokochać.

Jeśli jesteś tu pierwszy raz, przeczytaj jeszcze początek bloga. Kto by przypuszczał rok temu, jakie to wielkie rzeczy będę przeżywał za rok...



Sigur Rós, Heima z albumu DVD o tym samym tytule, 2007


Shugo Tokumaru, Katachi, 2013



Annsofi, I´m With You, 2013



The Cinematic Orchestra, Arrival Of The Birds and Transformation,
soundtrack z filmu The Crimson Wing: Mystery of the Flamingos, 2008



Nova Scena Teatru Roma w Warszawie,
Całujcie mnie wszyscy w dupę
ze spektaklu Tuwim dla dorosłych, 2011



Roo Panes, Silver Moon, 2012

57 komentarzy:

  1. Mateusz, zaczęłam czytać, czytałam, czytałam...i robiło mi się coraz ciężej i ciężej i jeszcze ciężej...i już nie mogłam. Nie mogłam. Nie mogę.

    Boli mnie potwornie. Boli mnie osobiście jak osoby również np w Kościele wypowiadają się w podobny sposób o osobach homoseksualnych.
    Nie mogę tego pojąć ani intelektualnie, ani emocjonalnie.
    Najbardziej nie mogę zrozumieć tego, jak można innym ludziom tak zaglądać w intymność. I to jest dla mnie obrzydliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam :* Później było lepiej, mam nadzieję :) Może kiedyś wrócisz i doczytasz. Niewątpliwie lektura po łebkach daje zaburzony obraz tego, co niedoskonały autor miał na myśli.

      Z tą intymnością taki kłopot, że jak się już wywalczy prawo do niej, to okazuje się, że wcale nie tylko o intymność chodziło. Bo o uznanie/akceptację otoczenia również.

      Usuń
    2. nie, ja zrozumiałam co miałeś na myśli. Bolą mnie cudze słowa, cudze oceny, boli mnie zawężony sposób patrzenia na świat. boli pozbawianie godności innych.
      Chciałabym żyć w kraju w którym kązdy może rozwijać swój potencjał, czy to zawodowy, czy rodzinny, w wolności i poczuciu godnosci, która przynależy każdemu, bo jesteśmy równi.

      Usuń
    3. @Mar, i mnie niekomfortowo, że przychodzi mi żyć w otoczeniu, które nawet nie chce mnie wysłuchać, mimo wszystko jednak, dalej chcę tu (czy ówdzie, nie limitując miejscowości ani kraju) żyć pośród tych Ludzi.

      Usuń
  2. i jeszcze jedno. Ja jestem hetero, ale też podobnej przemocy doświadczałam. I wiem, że z pewnymi osobami o seksie nie rozmawiam. I rozmawiać nie będę. Ani o seksie ani o sprawach bliskości, czy intymności, bo to są osoby, które ferują wyroki, zaglądają innym nieproszone do łózka i ekscytują się cudzym życiem (również seksualnym), zamiast własnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sami musimy decydować, komu, z jakich powodów, w jakim zakresie, kiedy, gdzie i w jakiej formie, uwalniamy rąbka własnych tajemnic, własnej intymności, seksualności. Nie jest tak, że to jest sprawa tylko prywatna. Nie jest tak, że nie macie prawa pytać mnie, dlaczego w końcu nie znajdę sobie dziewczyny. Nie jestem zawiedziony pytaniem, lecz faktem, że niektórym nie chcę odpowiedzieć, spodziewając się reakcji. Mimo wszystko, powoli to robię.

      Usuń
  3. Mądrze napisane......

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama nie umiem tak pieknie pisac, jednak gdybym umiala, napisalabym slowo w slowo to samo, chociaz brzmi to troche jak tlumaczenie sie, usprawiedliwianie. A przeciez nie trzeba sie tlumaczyc, to jest NORMALNE, to nie zboczenie!!!
    Choc w tym zalosnym ciemnogrodzie, zdominowanym przez homoseksualnych lub o zgrozo! dzieciolubnych ksiezy, zmusza sie ludzi do usprawiedliwiania sie z milosci, bo milosc jest grzechem, strasznym i smiertelnym. Niewybaczalnym i obrzydliwym.
    Dochodzi do tego, ze najgorsi zbrodniarze dostana rozgrzeszenie, bo sa "normalni". Ludzie, ktorzy kochaja, zyja uczciwie, pracuja, placa podatki, choc sa przez ciemne spoleczenstwo zaliczeni do grona zbokow, beda pietnowani i odrzucani. Czesto przez najblizsze im osoby, wstydzace sie dewianta w rodzinie.
    To straszne, co piszesz!
    Wszystko jest nakrecane i naglasniane przez instytucje, majaca na sztandarach milosc i tolerancje dla bliznich.
    Hipokryzja do potegi n-tej.
    Pozdrawiam cieplutko, trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tłumaczę się, próbuję tylko w Niektórych coś wzbudzić, jakieś emocje, za którymi być może pójdą czyny. Być może nie pójdą. Słowa przecież są tak niedoskonałe, jak ich autor.

      Tak, przykre jest, że zbrodniarz, morderca, awanturnik, kobieciarz, rozwodnik, pijak czy były ksiądz często mają katolicki pochówek. A czy jako jawny gej, mogę mieć za życia taką pewność? Nosz jak mam pisać: nie, nie krytykuję, że ci pierwsi raczej nie martwią się o pochówek. Tylko sugeruję, że tym ostatnim też się należy, jeśli tak wierzyli.

      Nie było moim celem pozostawienie strachu i złości. Być może taki cel nie przyświecał niektórym czwartkowym mówcom w Sejmie. Tylko tak jakoś im niechcący wyszło.

      Pozdrawiam, dzięki :)

      Usuń
  5. Mateusz - szczeka mi opadla.
    Ales przywalil tekst - BRAWO !!!. Czytajac - na poczatku mialem ochote odniesc nie niemal do kazdego zdania - ale to chyba byloby bez sensu.
    Gdzies po drodze znow kolataly mi sie glowie cytowane juz wczesniej przeze mnie slowa Stardust (POKOCHAJ SAMEGO SIEBIE), a na samym koncu mam po prostu wielka chec wirtualnego przytulecia Ciebie.
    Tytul mi sie nie podoba - wiem, ze to z przekora, z przekasem, ale taki tekst to jak MANIFEST.
    Jak sadze - ten ostatni rok byl wielkim przelomem w Twoim zyciu.
    Nie wstydz sie - w moim przekonaniu nie masz powodu do wstydu. A jesli ktos sadzi, ze powinienes sie wstydzic - niech sie sam w dupe caluje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do każdego zdania? Tam niemal każde słowo wymagałoby komentarza. Pomimo rozwlekłości, chyba bardziej skondensowanego steku nie znajdziesz.

      Powtórzę (z innego odkomentowania), że teraz patrzaj częściej na ten blog NIE przez pryzmat skromnego jego autora, lecz bardziej tego i tych, na których niedoskonale próbuje oddziaływać...

      Usuń
    2. Mam podobne wrażenia i jak przedmówczyni powyżej - dla mnie absolutnie nie musisz się tłumaczyć. I podziwiam Cię, że robisz taką wielką robotę. Choć domyślam się, ile Cię to musisz kosztować. Skoro mnie kosztowało tyle czytanie tego, tak jest to bolesne, to jak musi boleć spotykanie takich reakcji w swoim życiu?

      Usuń
    3. Póki co przemilczałem dla własnego komfortu, ale co gdy nie będę mógł?

      Usuń
  6. Z mojego punktu widzenia nie ma sensu nikogo
    przekonywać ani nawracać. Ale jeżeli bierna
    postawa, nie reagowanie i nie wchodzenie
    nikomu w drogę też szkodzi. To może warto
    zacząć wpajać normlane ideały potomstwu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mojego punktu widzenia nie można siedzieć cicho, bo właśnie przez to dzieją się różne rzeczy. Własnego potomstwa nie wychowam, poza tym, tymczasem żyjemy, już jesteśmy, cały czas byliśmy. A punkty widzenia są różne. PS. Cieszę się, że żyjesz :) Już jakiś czas temu widziałem, żeś powrócił na blog :)

      Usuń
  7. Przeczytalam calosc, chociaz przyznaje, ze poczatek mnie zmeczyl, umyslowo i fizycznie, ale przetrwalam i pozniej juz bylo tylko lepiej.
    A teraz jestem speechless...
    Jak wiesz na temat homoseksualizmu przeczytalam i obejrzalam wiele, ale jeszcze nigdy wczesniej lektura nie wywarla na mnie tak ogromnego wrazenia.
    Mateusz to co napisales, jest najpiekniejsza notka, najpiekniejszym artykulem nie o gejach, nie o homoseksualizmie, ale o prostym, zwyklym czlowieczenstwie.
    Szkoda tylko, ze tak wielu mieniacych sie czlowiekiem nie stac na to aby nim byc.
    Bylam i jestem bardzo dumna, z faktu, ze Prezydent Obama jest pierwszym prezydentem w historii nie tylko Ameryki ale i chyba swiata, ktory w mowie inaguracyjnej powiedzial cos w rodzaju jesli wszyscy jestesmy sobie rowni, to geje sa tez rowni nam, bo skoro nasza milosc jest jednakowa to ich milosc jest taka sama, a wiec zasluguje na takie samo uznanie prawne.
    To oczywiscie w poparciu dla malzenstw jednoplciowych, bo jest ogromna roznica prawna miedzy malzenstwem a zwiazkiem.
    I o malzenstwa ciagle trzeba walczyc, o prawo do malzenstwa wszystkich bez wzgledu na orientacje seksualna.
    Nie wiem czy pozwolisz, ale to chyba juz nie ma znaczenia, bo mnie palce swierzbia;) ale bardzo bardzo chce polecic te wlasnie notke na moim blogu. Pozwolisz?
    Czy mam to zrobic bez Twojego blogoslawienstwa:))) bo wiesz, ze i tak zrobie:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek tak męczący, jak będąca jego źródłem debata sejmowa o tym, czy w ogóle dopuścić do dalszego procedowania przepisy o związkach partnerskich. Dzięki za piękne i miłe słowa, jak i za polecenie. Nie dla mnie miłe, bo już nie pierwszy raz, to wcale nie o mnie chodzi. Tak właśnie, jak w HRC. Pozdrawiam i zdrowia życzę :*

      Usuń
  8. Jedna z moich przyjaciółek jest lesbijką i żyje w wolnym związku ze swoją ukochną. NIC to nie zmieniło w ,oim zyciu , ani w życiu jej rodziny, a to że się przestała ukrywać ze swoimi uczuciami wiele zmieniło w jej życiu zapewne. Blog jest/ był dobrą formą aby się przyznać samym przed sobą, ale czas żebyś się wreszcie otworzył przed rodziną i znajomymi. W tym momencie najbardziej to TY SIĘ WSTYDZISZ,ZE JESTES HOMOSEKSUALISTĄ. Pokochaj siebie takim jakim jesteś a inni też cię pokochają. Grzeszysz nie dlatego ze jesteś "kochający inaczej" grzeszysz bo żyjesz w kłamstwie. Wydaje mi się ze troche melodramatyzyjusz..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy melodramatyzuję ("wyolbrzymiać znaczenie jakichś spraw lub wydarzeń przedstawiając je w sposób egzaltowany i dramatyczny"; egzaltacja: "przesada w okazywaniu uczuć i wyrażaniu myśli")?

      Ktokolwiek, tak jak ja, oglądał całą sejmową debatę nad związkami partnerskimi, zrozumie zaburzone proporcje.

      Blog w wielu momentach nie jest już o mnie, ani dla mnie, ani przeze mnie. Słusznie zauważyliście, że blog był jakąś formą czegoś. Ewoluuje dalej, jak każda osoba może się zmienić. Miło mi, że pośród zbyt wielu słów tego bloga, można było przegapić owo otwarcie, o którym piszecie :) I celem takich wpisów jak teraz, nie jest ból z powodu życia w kłamstwie, lecz (jeśli już w tę stronę mam cokolwiek definiować) jest nim wezwanie do pokazywania przez takich jak Wy, żeby inni wokół Was (innych Osób) odważyli przestawać życia w kłamstwie. PS. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. W innym świetle to odebrałam, bo jeszcze wtesy nie wiedziałąm o tej sejmowej burzy w Polsce, wiadomości z kraju zawsze dochodza do mnie z poślizgiem.:)

      Usuń
    3. W sumie, to w tym przypadku zazdroszczę :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Hmm....i co? Lżej na duszy się zrobiło? A gdybyś nie był gejem, jaki byłbyś? Doskonale tolerancyjny? Akceptujący wszystkich? Jakoś wiary temu dać trudno, bo czytając Ciebie odniosłam wrażenie, że Twoja akceptacja jest mało przekonująca, a czytam Ciebie nie od dziś.
    Pozwalasz odczuć,pomijając temat swojej orientacji, że jesteś kimś wyjątkowym, erudytą wręcz, że potrafisz wyrazić trafnie myśli i sądy.
    Znam z historii doskonałych mówców, oratorów, i co w związku z tym? Co to ma do rzeczy?
    Nie wiem do jakiej grupy mnie zaliczysz, bo to nie ma znaczenia dla mnie. Jest mi również wszystko jedno, czy jesteś homo, czy hetero. Bądź sobie kim chcesz, tylko nie rań, nie ośmieszaj i nie bądź malkontentem.
    W wielu sprawach tu poruszonych, przyznaję Ci rację, lecz nie we wszystkim. Człowiek nie jest istotą doskonałą, natura często jednemu zabiera, a drugiemu daje, tak po zbójecku, i nie zawsze sprawiedliwie.
    Nie lubię gadulstwa, "bom prosta kobiecina jest", i Twój tekst trochę mnie zmęczył.
    Czy przemówiłeś nim do mnie? Tak na prawdę nie jestem przekonana, trochę się poddenerwowałam i tyle. Czy bardziej zrozumiem Ciebie? Nie wiem.
    O taki efekt chodziło?
    Domyślam się, że wkurzają Ciebie takie negatywne i na dodatek prostackie notki, ale trudno, z dzióbków wybierać sobie nie będziemy. Możesz toto usunąć i całkiem sobie ulżysz:).
    Pozdrawiam
    Bogusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogusiu, tez prosty facet jestem, i pewnie dlatego nie wiem o co Ci biega. Czym Mateusz rani i kogo rani? Kogo osmiesza?

      Usuń
    2. Bogusiu,

      Nie, nie zaliczę Cię. Nie tylko dlatego, że jesteś Kobietą. Nie tylko dlatego, że Cię nie znam. Nie tylko dlatego, że jesteś Człowiekiem. Po prostu, nie zaliczam Ludzi. Ani w tej przenośni (nie zaliczam do kategorii - nie szufladkuję), ani w innych bardziej lub mniej pięknych frazach.

      Czy jestem malkontentem ("osoba stale niezadowolona, we wszystkim doszukująca się ujemnych stron"), nie będę się bronił, niech czyny i pozostałe słowa przemawiają. Najwyraźniej wciąż niedoskonale wyrażam słowa, skoro tak to widzisz. Ależ oczywiście, że do wszystkiego masz prawo, to ja wysławiam się nie dość skutecznie, to ja mam wpływ na słowa, którymi się posługuję. Trafią lub nie trafią. Ty nie masz wpływu, na to, co rozumiesz.

      Najwyraźniej nie trafiam w odpowiednie zapadki w zamkach serc i umysłów wszystkich. Bo nie dysponuję idealnymi słowami. Bo tymi samymi słowami nie da się trafić do wszystkich, a w każdym razie nie mi. Kimże ja miałbym być, gdyby mi się to udawało. Niektóre słowa ścierają i zapychają zamki, zamiast być wytrychami do ludzkich dusz. Tak jak i moje.

      Tak, zbyt dużo słów, bo również zbyt dużo i ja usłyszałem z sejmowej ambony. Też szczególnie nie przepadam za gadulstwem. Własnego nie cierpię (jeden z moich kompleksów).

      Zmęczyłaś się, zdenerwowałaś się, nie zrozumiałaś, ulżyłaś sobie. Tak właśnie geje reagują na takie słowa, jakie słyszałem. Słyszę. Oni słyszą. My słyszymy. Czego od nas oczekujesz i dlaczego niczego? Czego od ich Autorów oczekujesz i dlaczego niczego? Dlaczego nie chcesz się angażować po którejkolwiek stronie? Bo masz to i kogoś gdzieś? Bo jest Ci to obojętne? Tak, masz prawo przechodzić obok. Ze wzajemnością, gdy będziesz miała jakieś własne potrzeby, uzależnione od innych Ludzi.

      Drugi raz ktoś (być może to Ty) przyrównuje mnie do znanych z historii doskonałych oratorów. Nie jestem nim. Język jest narzędziem mojej pracy, moich pasji. Wybacz, że wchodzę nim zbyt głęboko do zakamarków Waszych ciał i dusz. Łatwiej dochodzę językiem pisanym niż ustnym, do sedna. Jest najzwyczajniej nieperfekcyjny jak każdy.

      Z dzióbków wybierać sobie nie będziemy. Czego prosta Kobieta szuka na takim blogu? Może nie jest taka prosta, jak twierdzi? Może świat jest różnorodny, taki również? I te różnorodności się stykają?

      Nie wkurzyłem się, nie wzbudziłaś we mnie negatywnych emocji :* :) Uświadamiam tylko, że słowa budują różne emocje. Po każdej ze stron, chyba że ktoś próbuje bywać tego świadomym. Pozdrawiam serdecznie, M. :)

      Usuń
    3. Jesteś młodym, zdolnym, domyślnym mężczyzną Mateuszu, ale nie wszystko i nie wszystkich musisz rozumieć.
      Życie nie jest łatwe i proste, i nie każdego człowieka można pojąć, niczyja w tym wina. Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że mam prawo do innego zdania, jak i Ty masz prawo do życia według własnych zasad.
      Być może ta prosta kobieta nie powinna zaglądać na Twój blog, i być może już nie zajrzy.
      Pana Nikodemskiego mogę uspokoić: zbyt prosto odczytał moje słowa. Cenię Mateusza, lecz jego tekst był zbyt mocny, i może wielu ludzi sprzyjających społeczności zniechęcić. Step by step. Zmiany w społeczeństwie katolickim dokonują się mozolnie, potrzeba cierpliwości i spokoju. Co nagle....
      Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że więcej nie skuszę się na przedstawienie swojego słowa.
      Bogusia

      Usuń
    4. Ta "Prosta Kobieta" niniejszych słów już nie doczyta, ale Ty na pewno przeczytasz.

      Nie wiem, w czym się różnimy, ale skoro masz własne tajne zdanie ("jesteś domyślnym mężczyzną, ale nie wszystko i nie wszystkich musisz rozumieć"; "przyznaję Ci rację, lecz nie we wszystkim"), to oczywiście, proszę bardzo, miej.

      Nie muszę wiedzieć, z jakich pobudek postał i czemu służył ten i ostatni komentarz. Wiem natomiast, po co ja napisałem taki a nie inny wpis i przyjmuję do wiadomości, że akuratnie to dostrzegłaś ("zmiany dokonują się"). Mylnie natomiast przyjęłaś, jakobym spodziewał się nagłych zmian. Nie jestem naiwnym optymistą. Ale coś do tych zmian musi doprowadzić. Milczenie niczego nie zmienia.

      Czy tekst był zbyt mocny? Twoje nożyce się odezwały. Takich słów słyszeć nie chcesz. Odtwórz rzeczoną debatę sejmową, poczytaj komentarze pod artykułami i na forach, zapytaj znajomych. Sam sobie takich słów nie wymyśliłem. Być może tylko ja słucham i czytam nie to, co trzeba. I jeszcze znajomych też mam nie takich, jak trzeba. [sarkazm]

      Czy można cedzić? Owszem, można. Więc cedź słowa. Swoich nie musisz. Cedź je innym homofobom w realu, z tak równym zapałem, jak "moje" (a tak naprawdę cudze) prowokacyjne słowa odcedziłaś powyżej, za to, że były zbyt mocne i zbyt zniechęcające. Bo tak naprawdę, to nie moje słowa skusiły Cię do dorzucenia własnych. Nie zapominaj o tym.

      Pozdrawiam i mimo wszystko zapraszam ponownie.

      Usuń
  10. Wstydem jest to, że dziś przepadły w Sejmie wnioski dotyczące zawierania związków partnerskich. Nie jest wstydem bycie gejem czy też lesbijką. Wstydem jest bycie głupim człowiekiem, nie potrafiącym się wznieść ponad stereotypy. Dziś pogrzebali nie tylko nadzieje osób homoseksualnych.Pogrzebali również nadzieje osób heteroseksualnych żyjących w konkubinacie.
    Bo to nie po bożemu przecież- nie mieć ślubu lub mieć ślub z osobą tej samej płci.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewrotnie, właśnie tak można odczytać tytuł: ale wstyd za to, co się w Sejmie stało. Przykro mi, że przeze mnie geja, i tego, co niektóre Panie Posłanki i Panowie Posłowie o mnie myślą [jakże wielce się mylą!!!], pogrzebano na jakąś chwilę projekt ustawy, która miała pomóc również niektórym parom heteroseksualnym, dla których "małżeństwo albo związek partnerski" NIE jest alternatywą, bo małżeństwo z różnych przyczyn NIE jest dla nich. W przypadku gejów przyczyna nie jest zawiniona (jako mężczyzna nie chcę poślubić, nie mogę poślubić, nie poślubię kobiety), ale w przypadku niektórych par heteroseksualnych przyczyna również NIE jest zawiniona (nie wezmą ślubu, bo przykład otoczenia jest zbyt silny, bo lęk przed odrzuceniem i skutkami zbyt wielki, bo stwierdzenie nieistnienia ślubu kościelnego ["rozwód kościelny"] zbyt odległy a wiara zbyt mocna), a mimo wszystko, dla wspólnych dzieci lub wspólnego wieloletniego pożycia, doprawdy w interesie państwa i takich par byłoby, gdyby pewne kwestie mogli JEDNĄ nieopodatkowaną za każdym razem (jak opłata skarbowa od złożenia dokumentu pełnomocnictwa) ułatwić.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. To łączy dwóch mężczyzn to przyjaźń, która może przyjąć postać miłości braterskiej.Jest coś jedynego w swoim rodzaju i nie ma potrzeby żeby iść do urzędu i zapisywać to jako związek.Skupmy się na sobie, anie dajmy się wciagnąć w propagandę sukcesu, jakim miał być ustawa o związkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwóch mężczyzn prócz przyjaźni, "miłości braterskiej" i miłości duchowej (spełniającej "wezwanie do czystości"), może również łączyć miłość tylko cielesna (akt lub powtarzające się akty seksualne), a może też łączyć pełna miłość, i ciałem, i sercem, jednocześnie. I między innymi dla tych ostatnich są związki partnerskie, skoro małżeństwo nie. Bo to NIE jest skupianie się na sobie, bo to NIE jest propaganda sukcesu, bo to nie chodzi o papierek czy przywileje. Bo to chodzi o zwykłe życie. Nie jakieś zmyślone, wydumane, przyszłe, które mogłoBY się zadziać, gdyby ktoś pozwolił. Życie, które już się dzieje i często ma niezasłużenie zły przebieg i finał.

      Usuń
  12. Ogarnęła mnie chwila zadumy… pięknie napisane… szkoda tylko, że przeczyta to „garstka” stałych bywalców. Tego typu posty powinny być dawane na główną Onetu, Interii, itd. Jako kobieta żyjąca w związku społecznie poprawnym i akceptowalnym, nigdy nie patrzyłam i nie patrzę na człowieka przez pryzmat jego seksualności/ orientacji/wyznania/koloru skóry. Z domu wyniosłam cały kalejdoskop poprawnych społecznie wartości, ale tolerancji musiałam niestety nauczyć się sama. Mimo, iż tolerancja nie jest synonimem słowa lubić, to u mnie przenika się nawzajem, często stając się jednością. Obcując z drugim człowiek zupełnie nie obchodzi mnie to, jaki styl życia wybrał i w kim się zakochał. Co więcej uważam, że jego orientacja nigdy nie powinna być kwestionowane przez innych. I nie są to tylko puste słowa, gdyż mam wśród swoich przyjaciół osoby rożnej wiary, koloru skóry… a i mój najlepszy męski przyjaciel jest gejem. Mam tylko nadzieję, że dożyję czasukiedy każdy w naszym społeczeństwie będzie szanować człowieka, dlatego że jest od niego odmienny, i będzie go zrozumieć , ponieważ jest mu równy.
    atka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jak to jest, że tolerancji (...akceptacji...) wielu uczy się samych, pomimo otoczenia. Dzięki Stardust, może nie garstka. Paradoksalnie, dzięki niektórym Paniom Posłankom (Starym Pannom, piszę to ze szczerym szacunkiem :* bez żadnych podtekstów, jakie wyczytuję w innych miejscach), być może mój wpis już jest zbędny, a może poprzez wyszukiwarki internetowe, faktycznie ktoś go jeszcze znajdzie.

      Pozdrawiam serdecznie, dzięki za miłe (dla sprawy, jam nie zasłużony) słowa :*

      Usuń
    2. No cóż … nawet ja żyjąca w sformalizowanym związku z mężczyzną, nie daję panik K.P. nadziei na "tradycyjny dla naszego kręgu kulturowego model rodziny". Przecież nie ma dzieci i nigdy ich mieć nie będę…. jestem (podobnie jak Wy) bezproduktywnym i jałowym elementem tego społeczeństwa.

      Pozdrawiam serdecznie :)

      atka

      Usuń
    3. Bezdzietne pary (bez względu na płeć i przyczyny) doprawdy są potrzebne temu społeczeństwu. Wiele dzieciatych par jest jałowa pod względem jakości, której nie daje. Nie podoba mi się takie uprzedmiotawianie Ludzi przez tę czy inną Posłankę.

      Pozdrawiam ciepło i niedzielnie :)

      Usuń
  13. Witaj. Tyle ci powiem: Jesteś niesamowity!
    Odkąd zaczęłam czytać twojego bloga mam bardzo dużo przemyśleń. Mam czterech synów i nigdy jakoś nie przerażało mnie to że mogą być homoseksualistami, ale teraz na pewno dużo bardziej będę ich wspierać.
    Mam nadzieje że znajdą we mnie oparcie, i da im to trochę siły na walkę z przeciwnościami. Może kiedyś doczekamy czasów gdzie wszyscy ludzie zrozumieją że z naturą nie da się walczyć i wygrać, wystarczy ją zaakceptować. Ogromne pozdrowienia dla ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem więcej, Twoje Dzieci zasługują na Wasze wsparcie, oparcie, radę i miłość bez względu na orientację. Jeśli będą mieli dziewczyny, obdarzajcie ich równie mocno, jak obdarzalibyście akceptując i martwiąc się (o reakcje otoczenia), że mają chłopaków.

      Dzięki i również odpozdrawiam gorąco :)

      Usuń
  14. Nie wiem, czy wśród moich znajomych są osoby homoseksualne. Nie obchodzi mnie to. Innymi wartościami kieruję się w lubieniu kogoś i akceptowaniu. Natomiast nienawiść do innego niż katolski model życia (ukazany w pełni w ostatniej debacie sejmowej) jest prawdziwie szkodliwy i niebezpieczny. Kwalifikuje się do leczenia psychiatrycznego. No chyba, że to całe katolickie oburzenie wynika z tego, że im po prostu żal dupę ściska. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na 99% wśród znajomych masz osoby homoseksualne :) Musiałbyś mieć ich bardzo mało, żeby homoseksualnych nie mieć w ogóle. Tylko że nie wiesz. Bo się boimy ujawniać (a dziwisz się, wiedząc już o tym, co się działo w Sejmie? a na ulicy? w szkole? za rogiem gdy nikt nie widzi?).

      Wezmę w obronę "katolski" model życia, bo mimo obaw Mariusza, jakoś nie mam problemu, by z niego nie rezygnować, pomimo tego, że jestem jaki jestem, choć długo sam się upierałem, że nie chcę (zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie chciałem, może mi ktoś wytłumaczy, przypomni? ;) pytanie retoryczne). Nie jest złe, jeśli praktykuje się najważniejsze dwa czy wszystkie przykazana.

      Natomiast ich wypaczeniem jest zagalopowanie się w przedstawianiu własnych racji. W Sejmie zbyt wielu posłów obojga płci (w skrytą orientację nie wnikam) zagalopowało się.

      Dzięki i pozdrawiam :)

      Usuń
  15. Mateuszu... po przeczytaniu pierwszego akapitu czułam się jakbym czytała siebie samą. Pamiętam dobrze dzień kiedy powiedział mi ze jest gejem. Pytałam wtedy samą siebie dlaczego mi to zrobił?? Bolało cholernie bo się w nim zakochałam... Na jednej szali miałam miłość na drugiej Go - człowieka bardzo mi bliskiego przyjaciela, kogoś bez kogo nie wyobrażałam sobie życia... w pierwszym momencie chciałam wszystko skreślić...
    Od tamtej chwili minęło dobre 8 miesięcy. Jesteśmy przyjaciółmi. To że jest gejem nie skreśla go w moich oczach. Jest wspaniałym czlowiekiem, przyjacielem. Mogłabym nawet powiedzieć że jest jak brat. Wiem też że wiele osób tak poprostu przekresla kogoś takiego. Jest to przykre... W głowie kłębi mi się wiele słów wiele przemyśleń na ten temat.
    Trafiłam na Twój blog całkiem przypadkowo. Później obejrzalam film. Z perspektywy czasu cieszę się że mogę Ciebie czytać. Pomogło mi to w zrozumieniu uczuć kogoś wyjatkowego. Dzieki niemu sama też zaczęlam pisać. Bo to chyba najlepszy sposób na poznanie samego siebie, na zmierzenie się z własnymi uczuciami i myślami. Próba zrozumienia siebie.
    Kiedyś też myslałam że można się wyleczyć z homoseksualizmu. Teraz wiem że jest to niemozliwe. Nie ważne czy ktoś jest hetero czy homo - wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Wszyscy potrzebujemy bliskości drugiej osoby. Wszyscy mamy swoje słabości i potrzebujemy wsparcia.

    Każdy się z czymś musi zmierzyć i Ty i Ja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tu trafiłaś i że zaczęłaś się mierzyć z własnym (Twoim) "ja"... Bo choć sam wiem, jakie to niełatwe, to doprawdy, trzeba i warto, nawet jeśli wcześniej nam przeszkadzało.

      Pomimo tylu cudzych, własnych i blogowych doświadczeń, wciąż nie wiem, co powiedzieć Kobietom, które kochały lub kochają geja. Na blogu padły chyba już wszystkie "argumenty", ale póki Człowiek żyje nadzieją na odwzajemnienie miłości niewłaściwego Człowieka, to właściwie, żadne moje słowa nie mają ani szans, ani prawa, trafić do Adresatek...

      Dzięki, że się odezwałaś :* :)

      Usuń
    2. "Prawda jest bolesna… W głębi serca nikt nie chce jej usłyszeć, szczególnie kiedy uderza blisko serca. Czasami mówimy prawdę, bo (…) jest wszystkim, co musimy dać. Czasami mówimy prawdę, bo potrzebujemy powiedzieć to na głos, by usłyszeć ją sami (…). I czasami mówimy prawdę, bo po prostu nie możemy sobie pomóc. A czasami… mówimy im, ponieważ… jesteśmy im winni przynajmniej tyle… "

      Wydaje mi się że kobieta która kocha geja powinna właśnie ją usłyszeć... Wiem że jest to trudne i cięźkie dla obu stron. Obie strony boją się jednego - straty kogoś bez kogo trudno będzie iść dalej. Nie jest to łatwe, ale łatwiej żyć z prawdą, niż ze złudzeniami ze On jednak któregoś dnia wyzna miłość.

      W społeczeństwie w którym przyszło nam żyć niestety jest to szczególnie trudne. Poza tym wiele osób poprostu sobie nie ufa i tu jest kolejny problem. Jesli ufasz jesteś w stanie pokonać strach i jej to wyznać. Ale tak naprawdę nigdy niewiesz jak ona na to zareaguje...

      Usuń
    3. "Prawda jest bolesna… W głębi serca nikt nie chce jej usłyszeć, szczególnie kiedy uderza blisko serca. Czasami mówimy prawdę, bo (…) jest wszystkim, co musimy dać. Czasami mówimy prawdę, bo potrzebujemy powiedzieć to na głos, by usłyszeć ją sami (…). I czasami mówimy prawdę, bo po prostu nie możemy sobie pomóc. A czasami… mówimy im, ponieważ… jesteśmy im winni przynajmniej tyle… "

      I to właśnie ją powinna ona usłyszeć. Nie jest to łatwe ani przyjemne dla każdej ze stron. Ale zawsze łatwiej żyć z najgorszą prawdą, niż każdego dnia dawać sobie nadzieję na coś co nigdy nie nastąpi...

      Trudno jest się ujawnić, a jeszcze trudniej wyznać coś takiego osobie, z którą łączą Cię bliskie relacje i traktujesz ją jak przyjaciela. Jeśli jej ufasz pokonasz strach przed jej utratą i jej to powiesz... Ale tak naprawdę nie wiesz jaka może być jej reakcja czy ona jest na to gotowa...

      Usuń
  16. Mateusz - tak jakos podswiadomie czulem, ze jest Ktos Bardzo Wazny.
    Teraz juz wiem, ze JEST.
    :)))))))
    Gratuluje.
    Troche wiecej napisalem u Stardust - TU nie chcialem uzywac okreslen niecenzuralnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Za powstrzymanie przekleństw również :) To nie tak, żeby z moich ust na żywo nikt nigdy takich nie usłyszał. No ale jest czas i miejsce. Miło mi będzie, jeśli po takim początku wpisu na samej górze, nie będą padały żadne określenia niecenzuralne :) Bo to będzie świadczyło o tym, że przynajmniej my się nie zniżymy do poziomu Niektórych Posłanek i Posłów. Pozdrawiam :)

      Usuń
  17. [Żeby dodać coś od siebie, bo wiem KochanaPięknaOsobo:*, że nie mamy powodów do wstydu, ani Ty, w pełni swojego wyjątkowego (z elementami zwyczajności:*, nie żebym to pomijała, pamiętaj;D) jestestwa, ani ja dumna i szczęśliwa, że Cię znam.]
    Również uważam za absurd argument o "promowaniu". Kompletne nieporozumienie. Jakie to promowanie? Zwyczajność, normalność, miłość, człowieczeństwo, życie, potrzeba szczęścia. Czy trzeba to promować? Czy trzeba to tłumaczyć i jakimi argumentami. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że żadna dyskusja nie ma sensu. Jeśli ktoś nie rozumie, jeśli ma wpojone stereptypy i ślepo w nie wierzy poszukując karkołomnych, nie-logicznych i wyssanych z palca argumentów, bądź tylko je powtarzając:( Nie, nie da się z tym walczyć. Tak, trzeba to zmienić. Jeśli nie odgórnie, to może oddolnie, codziennością, życiem, spokojem, przykładem.
    Nie dostrzegam tego problemu, że przyzwalając na zawarcie związków partnerskich osobom o orientacji homoseksualnej(a jakże bym pragnęła związków małżeńskich dla tych wspaniałych par) "promuje się" niebezpieczne idee. Bo młodzi i Ci już nie młodzi ludzie "zainspirują" się, będą chcieli spróbować? Czy my nie mówimy o dorosłych, dojrzałych osobach?!
    Czy przypadkiem zamiast pozytywnych przykładów zarówno w KK, jaki i w społeczeństwie, skupieniu się na tym co ważne dla człowieka, człowieczeństwa, na pielęgnowaniu odpowiednio miłości, wiary, świadomej odpowiedzialności za życie i jego jakość zarówno na poziomie jednostki jak i społeczeństwa nie wybiera się najłatwiejszej, najtańszej wersji wpływu - "zwalczania" i przypisywania negatywnego wpływu pewnym ideom, środowiskom? Straszne. Kiedy jest źle, kiedy mowa o jakimś kryzysie najsensowniej jest zacząć szukanie przyczyn w sobie, oczywiście to najtrudniejsze. I zrozumieć i określić te pola, te punkty zapalne, które trzeba zmienić, które warto zmienić. Czy to Wy geje jesteście źródłem problemu tzw "samotnych matek"? Ach, może pouwodziliście ich partnerów, albo swoim przykładem odwiedliście ich od idei małżeństwa? Hmm, a myślałam że to one same podejmują decyzje takie, bo wygodniej, bo finansowo korzystniej, bo odrzucają propozycje małżeństwa;) No przecież powinniście się poświęcić i płodzić te dzieci. Ciekawa jestem tylko z kim. Dlaczego kobiety odwlekają decyzję o urodzeniu dziecka, albo decydują się tylko na jedno. Pewnie dlatego, że żaden gej nie chce z nimi dzieci;), wcale nie dlatego, że chcą studiować, pracować, zmuszone są do dbania o swoją karierę, a wrócenie po macierzyńskim może jeszcze uratować ich posadę, ale w większości po urlopie wychowawczym muszą się liczyć ze zwolnieniem po najwyżej kilku miesiącach.
    Nawet ja dość ograniczona w swoim jednostkowym życiu dostrzegam, że rzucając tylko negacjami, "tak nie wolno", obowiązują zakazy mniej czy bardziej uzasadniane nic nie zdziałam w procesie wychowawczym. To przez pozytywne przykłady, pokazywanie co jest naprawdę w życiu ważne i jak to osiągać, jak to pielęgnować dam swojemu dziecku szanse na normalne życie, znalezienie miłości w przyszłości i poznawanie siebie, i pielęgnowanie od początku tej ważnej dla każdego miłości do samego siebie.
    Więc pytam gdzie obecnie w KK, w mediach, działaniach demokratycznie wybranego rządu tego kraju pozytywne idee, przykłady, autorytety?

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo cenię sobie zarówno Twoją, jak i kilku jeszcze równie wspaniałych PięknychDusz pozytywną inspirację i dziękuję:*:* Nie, nie muszę promować wokół siebie "idei homoseksualizmu", a na pytania dziecka z dumą odpowiadam, że to co widzi to przykład miłości, szczęścia:) Nie zamierzam przed nią tego ukrywać, bo to dla nas wsyszystkich pozytywny przykład:), a do tego musiałabym być idiotką, żeby wierzyć, że udawanie iż coś nie istnieje, tematy tabu wprowadzać, czy zakazy, albo opluwanie przeze mnie kogokolwiek, pozytywnie ją ukszałtuje i uchroni przed błędami w życiu, czy szukaniem po omacku i próbowaniem wszystkiego:(
    Pozdrawiam, ściskam i trzymam kciuki. Odwagi Kochani, a że tej natrudniejszej odwagi i odpowiedzialności dnia codziennego Wam nie brakuje, to wiem:) Będzie lepiej, a tym czasem odnajdujmy w chwili dzisiejszej wszystko co pozytywne i chrońmy to:*:* (więc skupiam się na muzycznej uczcie u Ciebie:*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze w jednym komentarzu zmieścić się nie możesz ;) :* Brakowało mi tego :*

      "Promowania" obawiają się ci, którzy pod płaszczykiem choćby tolerancji, dalej twierdzą, że tak być nie może i nawet jeśli gej jest gejem, to nie należy pozwalać, by się takim rozpoznał, takim nazwał, takim był nazwany. Seksualność (orientacja) nie jest zabawką. Heteroseksualne osoby nie powinny próbować i zabawiać się seksualnie z osobami tej samej płci. I vice versa.

      Jałowości obawiają się ci, którzy pod płaszczykiem choćby godności, dalej twierdzą, że poświęcać dla idei należy się za wszelką cenę, że można jej oczekiwać. Bo co z tego, że gej, skoro mógłby się zaopiekować kobietą i jej dzieckiem. Moralnie jest to w porządku do tego momentu, w którym którykolwiek z wymienionych Ludzi czując się w tym nieszczęśliwy, przestanie czynić dobro, a nie daj Boże zacznie czynić zło. Nie można oczekiwać od geja związku z kobietą, bo to ich w większości przypadków unieszczęśliwi, uniemożliwiając dobro, które mogłoby się realizować w przeciwnych przypadkach.

      Tak, wszystko zbiega się w wychowaniu, w prawie do mówienia głośno, w autorytetach, które chcą upadać, bo nie próbują zrozumieć, dając w zamian własne rozwiązania, które tak samo upadły.

      Dziękuję, Agatko :* :* :)

      Usuń
  19. Skandaliczne słowa padły z mównicy sejmowej, ale cieszę się, że padły. Mnie też bolało każde zdanie posłanki Pawłowicz, ale cieszę się, że je wypowiedziała głośno, zamiast milcząco ziać nienawiścią. Podziwiam bardzo Roberta Biedronia za to, że ten ładunek pogardliwej ignorancji zniósł z godnością (utwierdziłam się w przekonaniu, że nie zrobię kariery politycznej i nie powinnam mieć pozwolenia na broń).

    A dlaczego się cieszę? Bo to pierwsza poważna dyskusja na temat. Poważna, bo w sejmie. Akurat argumenty były wyjątkowo niepoważne, idiotyczne, nielogiczne, podłe, głupie, nienawistne itp. I słowo daję, że więcej "dla sprawy" w ogólnym rozrachunku zrobi ta idiotka Pawłowicz niż lobbyści. Jej wypowiedź już się odbiła szerokim echem na forach i blogach, już wzburzyła tych, którzy do tej pory mieli w nosie związki partnerskie, już zelektryzowała FB, już jest pożywką dla kabareciarzy. Fala ruszyła. Bądźmy dobrej myśli. Bitwa może przegrana, ale jesteśmy krok do przodu. A projekty były złe, bo żaden nie zrównywał związku homoseksualnego z małżeństwem. Może dobrze, że przepadły. Czekam na uczciwy, odważny projekt, który przyzna gejom i lesbijkom pełnię praw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam mieszane uczucia, czy głośne ujście nienawiści faktycznie jest lepsze niż jej ciche skrywanie. Niby to ostatnie grozi gwałtownym wybuchem, o wiele groźniejszym. Ale to pierwsze rodzi złe emocje po obu stronach. Tego się tylko boję. Natomiast zgodzę się, że przewrotnie, "dla sprawy" wyszło lepiej, o ile się nie poddamy. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  20. Musisz koniecznie wydać jakąś blogową książkę !!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Musisz wydać blogową książkę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, że już nie pierwszy raz to słyszę, wciąż mnie to onieśmiela... Ja i książka? ;)

      Usuń
  22. Wiesz Mateusz - sam fakt, ze jednak swoista burza zagrzmiala po piatkowych wydarzeniach w sejmie jest juz pozytywem. Cholera - mimo wszystko nie jestem w stanie sobie wyobrazic, jak dla samego siebie moga to wszystko poukladac osoby takie jak Ty - jednoczesnie katolik, jednoczesnie gej. A przeciez i sam kosciol-instytycja tez zagrzmial.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie śmiem się równać do Kopernika, Galileusza czy Lutra, ale w pewnym sensie mamy podobną sytuację: każdy cierpiał za zarzucaną przez instytucjonalny Kościół herezję. Nawet Marcinowi Lutrowi bł. Jan Paweł II nie odmawiał zbawienia, odcinając się od wcześniejszych kategorycznych potępień i jednoznacznego wrzucania do piekła. Dziś jest grupa (NIE mówię o sobie) pięknych duchowo Ludzi, którzy odważają się uporządkowywać swoje "wewnętrzne nieuporządkowanie", definiując się przez prawidłowe słowa związane z orientacją. Niektórzy spośród Nich wierzą. Błagam Boga o wybaczenie, że w skali ogólnej instytucjonalny Kościół tych Ludzi odrzuca przez to, jacy odważają się być. Proszę by przemienił Kościół. Nie dlatego, że sam do Nich należę, bo teraz faktycznie tak jest, że na klatę przychodzi mi brać wszystkie nienawiści, jakie nas spotykać mogą. Lecz dlatego, że dość już inni wycierpieli, a trzeba Ich przywrócić ze społecznego i religijnego wykluczenia.

      Usuń
  23. W KAŻDEJ TWARZY CHCĘ WIDZIEĆ BOGA

    Kol 3, 11

    OdpowiedzUsuń