2012-03-06

Homoseksualizm

Kiedy postanowiłem zostać gejem?

Nie, to tak nie wyglądało. Nie mogę wypowiadać się za wszystkich, ale to chyba nigdy tak nie wygląda.

Nie znam przyczyn homoseksualizmu. Determinacja lub podatność odziedziczone genami? Zaburzenia hormonalne w życiu płodowym lub niemowlęctwie? Relacje z rodzicami lub otoczeniem? Trauma? Naprawdę nie wiem. Odkrywca może liczyć na Nobla, naprawdę. Chciałbym tego dożyć.

Czy homoseksualizm to choroba? Zaburzenie preferencji seksualnych? Nie jestem lekarzem. Nie będę relacjonował ani polemizował ze skrajnymi argumentami. Jednego natomiast jestem pewien. Homoseksualizm to fakt, który towarzyszy całe świadome życie. Z tego nie da się wyzdrowieć ani wyleczyć. Owszem, można utrzymywać pozory, ale sedna to nie zmieni.

Symptomy tego, co dzisiaj wstydliwie i wciąż z poczuciem winy odkrywam i nazywam u siebie homoseksualizmem, pamiętam od małego dziecka. Nie wiem, kiedy dokładnie i w jaki dokładnie sposób normalny chłopiec/mężczyzna przekonuje się o tym, że podobają mu się dziewczyny/kobiety. Domyślam się, że w tym niewiele się różnimy, bez względu na płeć i orientację. To nie jest jakiś jeden konkretny moment. To jakoś samo podświadomie zdradza się w relacjach z rówieśnikami i innymi ludźmi, pośrednio w zainteresowaniach, a w trakcie dojrzewania wraz z pociągiem seksualnym, czymkolwiek to nie jest. Każdy przypomni sobie jakieś drobne elementy: o, wtedy zainteresowała mnie jakaś dziewczyna; wtedy podobał mi się jakiś chłopak.

Niełatwo przychodzi mi nazwać, czym jest homoseksualizm. Wobec tej samej płci zamiast przeciwnej, to na pewno; ale czy jest to "zainteresowanie"? Upodobania? Wybór? Przeznaczenie? Preferencje? Orientacja? Poczucie piękna? Odczuwanie? Uczucia? Potrzeba? Pociąg? Pożądanie? Uległość? Słabość? Skłonność? Dążenie? Bliskość? Na ile emocjonalnie, a ile seksualnie? W ilu aspektach? Czy wystarczą same wątpliwości lub obawy w myślach, wewnętrzne przekonanie, sposób bycia, jawne zadeklarowanie, ukrywane lub jawne zachowania? Czy konieczna jest akceptacja przez samego siebie, najbliższych, otoczenie, społeczeństwo, państwo? Przez chwilę, przez kilka miesięcy, do końca życia?

Obserwując świat ludzi wydaje mi się, że jest to nieco bardziej skomplikowane, niż chcielibyśmy wszyscy poszufladkować. Zbyt wiele aspektów wzajemnie się przeplata. Myślę wręcz, że niekompletnym jest podział ludzi na 100%- heteroseksualistów, biseksualistów, homoseksualistów czy aseksualistów. Wyobrażam sobie, że u większości osób upodobanie (umownie zostańmy na moment przy tym słowie) do tej samej płci jest tak bardzo znikome, że poza skrajnymi okolicznościami nigdy nie wpływa na zachowanie, a nawet utożsamiane jest skrajnie z obrzydzeniem (bardzo dobrze, skoro heteroseksualne zachowania podtrzymują ciągłość gatunku).

Nie uchybia to faktowi, że pewna niewielka część społeczeństwa w różnym czasie i zakresie ociera się o homoseksualizm. Domyślam się, że w specyficznych okolicznościach w trakcie dojrzewania niektórym mogły się nawet przydarzyć jednorazowe, niekonsekwentne lub niezdecydowane odczucia (niekoniecznie czyny, niekoniecznie ze sfery seksualnej) wobec tej samej płci i wcale nie musi to rzutować na całe dalsze heteroseksualne życie. Ot, po prostu dorastanie, samoistne poznawanie siebie.

Są jednak osoby, które w wyniku tego procesu, poprzez wątpliwości i przeżycia, ostatecznie uświadamiają sobie upodobanie wobec tej samej płci. Z różnych przyczyn i z różną skutecznością może to być odwlekane, spychane do podświadomości, ukrywane przed samym sobą i otoczeniem. Tożsamość jednak istnieje bez względu na to, kiedy i w ilu procentach jest akceptowana przez siebie i innych, bez względu na to, na ile przekonująco można udawać coś innego.

Gustavo Santaolalla, The Wings z filmu i albumu Brokeback Mountain, 2005

6 komentarzy:

  1. Zawsze fascynowali mnie faceci, jako nastolatek nie mogłem oderwać oczu od męskich ciał... Miałem nadzieję, że to minie - nie minęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym to pisał ja sam... (dziwne uczucie, a czytam Kogoś innego...).

      Nie, to nie mija, homoseksualizm jest przecież integralną częścią mnie, taki po prostu jestem i nie mam na to wpływu, nie pozbędę się tego i już nigdy więcej nie chcę się tego pozbywać. Nawet skuteczne wieloletnie zagłuszanie potrafi prysnąć bez ostrzeżenia na pstryknięcie palca, ot chwila i wracasz do punktu wyjścia.

      Z mojego punktu widzenia, najważniejsze, że nie dałem się wplątać w pozorowany eksperymentalny "związek" z kobietą. Bo gdy niedawno pstryknął palec, nie ma żadnej "jej", którą mógłbym skrzywdzić...

      Usuń
  2. Polece dwa świetne filmiki :
    pierwszy ma tytuł "Gej i lesbijka - co w tym niemoralnego?" (bardzo dobre argumenty)
    http://www.youtube.com/watch?v=24PE3-Fikis
    drugi ma tytuł "Czy homoseksualizm tokwestia wyboru?"
    http://www.youtube.com/watch?v=iM2qapAXYjM
    Naprawdę warto zobaczyć.
    Aga.K

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć ten wpis powstał jakiś czas temu, pozwolę sobie skomentować go opisując pewną historię.Moja córka , na pierwszym roku poznaje sympatycznego chłopaka.Spotykają się ,po pewnym czasie zaczynam dostrzegać, że córce coraz mocniej zaczyna zależeć na tej relacji.Lubię tego chłopaka, jest miły ,kulturalny ,dowcipny, z pomysłem na życie .Jego ojciec i siostra bardzo przychylnie podchodzą do tego związku ,mama zachowuje dystans.I nagle chłopak zrywa ,córka jest zdruzgotana ,dlaczego? Co zrobiłam nie tak? Co ze mną jest nie tak? Przecież wszystko było idealnie. Po jakimś czasie ich wspólni znajomi zaczęli rzucać pod adresem chłopaka "dziwne" komentarze, aż w końcu gruchnęło: ciota , pedał...Nigdy już nie spotkałam tego chłopca, ale jestem mu niezmiernie wdzięczna za to, że nie uległ presji (katolickiej) rodziny i nie złamał życia sobie i mojej córce. Po kilku latach córka (w związku ) z czystej ciekawości, a może i sentymentu odszukała chłopaka w mediach społecznościowych , wyglądał na naprawdę szczęśliwego w objęciach swojego partnera, mieszka za granicą ,a ja? nadal dażę go szczerą sympatią i życzę mu jak najlepiej.Pozdrawiam Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Dlatego potrzebna jest edukacja seksualna w szkołach. Nie chodzi o propagandową seksualizację i gender, tylko przekazywanie podstawowej wiedzy o ważnej części naszej fizjologii, cechach płciowych, emocjach, uczuciach, człowieczeństwie. Jeśli ktoś ma dogodniejsze warunki startowe, być może uniknie błądzenia i porzucenia ludzi… Pozdrawiam - Mateusz

      Usuń