My ludzie czasem nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Akuratnie wtedy, gdy chcielibyśmy być zrozumiani. Wbrew intencjom nie mówimy co chcemy, wbrew oczekiwaniom nie słuchamy czego trzeba. Jak bardzo potrafią skrzywdzić słowa, jak bardzo ich brak lub nadmiar potrafi wypaczyć sens. Czekamy na słowo, a słyszymy inne. Wcale nie czekamy, a i tak słyszymy je na siłę. I co z tego, że wszystko to wiemy, gdy i tak powielamy te same błędy.
Szukamy między wierszami kontekstu tam, gdzie go nie ma. Dopowiadamy brakujące naszym subiektywnym zdaniem słowa i wnioskujemy z całości niewysłowione wprost intencje. Na skróty tworzymy streszczenie wyobrażonego świata do jak najmniejszej liczby jak najprostszych słów, bo tak nam wygodniej i łatwiej. Na wszelki wypadek kurczowo trzymamy się tych słów, o których wydaje nam się, że jesteśmy ich pewni. A tak naprawdę nie jesteśmy pewni niczego i najważniejsze słowa przeciekają niepostrzeżenie przez ręce.
Za pomocą niedoskonałych słów wyrażamy emocje i uczucia, opisujemy to, co niedefiniowalne i abstrakcyjne. Poprzez słowa chcielibyśmy poznawać inne światy, życia, ludzi. Wydaje się nam, że za pomocą słów to wszystko możliwe. Że najbardziej bogate wnętrze i skomplikowany świat da się nimi wyrazić i poznać. Łudzimy się, że słowa odzwierciedlają czyny, a czyny idą za słowami. Lokujemy w nich konsekwencje i warunkujemy od nich zamiary.
Jak wiele słów chcielibyśmy dopowiedzieć, gdy to już niemożliwe, bo nikt nie słucha lub nie chce zrozumieć. Cofnąć niektóre z nich, bo skrzywdziły. Powiedzieć odpowiednio mądre, choć nie uczono nas ich dobierania. Mieć czas, by wysłuchać wszystkich. Czas, by wypowiedzieć wszystkie. Choćby alfabetycznie, w końcu pośród nich znajdą się i takie, które mieliśmy na myśli, które chce usłyszeć ktoś.
Mam już dość słów. Własnych słów. Pragnąłem cudzych, ale nie znalazłem. Nie tu, nie teraz. Zgubiłem się w słowach. Nie wiem, kto je wszystkie pozbiera. Pozamiata pod dywan. Będą wystawać i przeszkadzać w chodzeniu. Lepiej byłoby je wszystkie stamtąd wytrzepać. Wyżyć się na dywanie, usuwając wszystkie zakurzone, które duszą. Albo wyprać, może ktoś kupi dywan bez nich jako nowy. Za grosze.
Jak bardzo brakuje mi osób, z którymi rozumiałbym się bez słów. Miejsc i sytuacji, w których nie potrzeba słów. W których nikt ich ode mnie nie chce, nie czeka, nie szuka. Nie wymaga cofania się do tego, co było lub nie było powiedziane. Po prostu jest. Brakuje mi takiej łąki w parku życia, na której stapiam się z przeszłością i przyszłością w teraźniejszości.
W której nie potrzeba metafor, by rozumieć ludzi i świat. W której nie wyleję już więcej łez. W której nie stracę zbędnych chwil, bo każda będzie upragniona.
Krzyczę, a nie otwieram ust. Płaczę, a nie zamykam oczu. Cierpię, a nie odczuwam bólu. Szepczę do ucha, którego obok nie ma. Przepraszam, dziękuję, proszę. Za niedoskonałość. Za piękno. O jutro.
Wystarczy już słów. Kurtyna dawno spuszczona, na widowni nie siedzi nikt z biletem. Tylko mysz wygląda z dziury w podłodze i nie rozumie, co bełkocze do siebie aktor. On też nie rozumie, zapomniał tekstu, zgubił sedno. Gaszą już światło. Cisza.
Szukamy między wierszami kontekstu tam, gdzie go nie ma. Dopowiadamy brakujące naszym subiektywnym zdaniem słowa i wnioskujemy z całości niewysłowione wprost intencje. Na skróty tworzymy streszczenie wyobrażonego świata do jak najmniejszej liczby jak najprostszych słów, bo tak nam wygodniej i łatwiej. Na wszelki wypadek kurczowo trzymamy się tych słów, o których wydaje nam się, że jesteśmy ich pewni. A tak naprawdę nie jesteśmy pewni niczego i najważniejsze słowa przeciekają niepostrzeżenie przez ręce.
Za pomocą niedoskonałych słów wyrażamy emocje i uczucia, opisujemy to, co niedefiniowalne i abstrakcyjne. Poprzez słowa chcielibyśmy poznawać inne światy, życia, ludzi. Wydaje się nam, że za pomocą słów to wszystko możliwe. Że najbardziej bogate wnętrze i skomplikowany świat da się nimi wyrazić i poznać. Łudzimy się, że słowa odzwierciedlają czyny, a czyny idą za słowami. Lokujemy w nich konsekwencje i warunkujemy od nich zamiary.
Jak wiele słów chcielibyśmy dopowiedzieć, gdy to już niemożliwe, bo nikt nie słucha lub nie chce zrozumieć. Cofnąć niektóre z nich, bo skrzywdziły. Powiedzieć odpowiednio mądre, choć nie uczono nas ich dobierania. Mieć czas, by wysłuchać wszystkich. Czas, by wypowiedzieć wszystkie. Choćby alfabetycznie, w końcu pośród nich znajdą się i takie, które mieliśmy na myśli, które chce usłyszeć ktoś.
Françoise Hardy, Message Personnel z albumu o tym samym tytule 1973
(por. Isabelle Huppert z filmu 8 kobiet, 2002; Teiva, 2011)
Mam już dość słów. Własnych słów. Pragnąłem cudzych, ale nie znalazłem. Nie tu, nie teraz. Zgubiłem się w słowach. Nie wiem, kto je wszystkie pozbiera. Pozamiata pod dywan. Będą wystawać i przeszkadzać w chodzeniu. Lepiej byłoby je wszystkie stamtąd wytrzepać. Wyżyć się na dywanie, usuwając wszystkie zakurzone, które duszą. Albo wyprać, może ktoś kupi dywan bez nich jako nowy. Za grosze.
Jak bardzo brakuje mi osób, z którymi rozumiałbym się bez słów. Miejsc i sytuacji, w których nie potrzeba słów. W których nikt ich ode mnie nie chce, nie czeka, nie szuka. Nie wymaga cofania się do tego, co było lub nie było powiedziane. Po prostu jest. Brakuje mi takiej łąki w parku życia, na której stapiam się z przeszłością i przyszłością w teraźniejszości.
W której nie potrzeba metafor, by rozumieć ludzi i świat. W której nie wyleję już więcej łez. W której nie stracę zbędnych chwil, bo każda będzie upragniona.
Krzyczę, a nie otwieram ust. Płaczę, a nie zamykam oczu. Cierpię, a nie odczuwam bólu. Szepczę do ucha, którego obok nie ma. Przepraszam, dziękuję, proszę. Za niedoskonałość. Za piękno. O jutro.
Wystarczy już słów. Kurtyna dawno spuszczona, na widowni nie siedzi nikt z biletem. Tylko mysz wygląda z dziury w podłodze i nie rozumie, co bełkocze do siebie aktor. On też nie rozumie, zapomniał tekstu, zgubił sedno. Gaszą już światło. Cisza.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJesteś spostrzegawcza... Tak, teraz słowa już nie starczają, by wszystko wyrazić... Dziękuję.
UsuńJak na opisanie ciszy poszło sporo bardzo dobrze dobranych słów.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas pragnie czasem być zrozumianym bez słów, wysłuchanym gdy tego potrzebuje, zaopiekowanym i szczęśliwym z kimś, kto to wszystko zapewnia.
Ale często na taką osobę, czy osoby, czeka się długo.
Nie mam wprawdzie biletu na Twojego bloga, ale i bez biletu mam nadzieję, jestem zaproszona.
Ściskam - cokolwiek Ci jest i z jakiegokolwiek powodu masz dość.
Mysz też człowiek, czasem lepsza od niego :)
pozdrowienia!
iw
Myszy mogą podglądać aktorów w trakcie prób, a widzów w trakcie przerw. Mogą dostrzec, co dla ludzi niewidoczne.
Usuńwierzę że każdy człowiek ma określoną liczbę słów do wypowiedzenia dlatego tak bardzo oszczędzam swoje. Chcę je zachować dla wyjątkowych ludzi... i dlatego jednego by starczyło na opowiedzenie mu o moim życiu. Poznałem tu takich może o tym wiedzą...
OdpowiedzUsuńM. nie poddawaj się bo ja wiem czym to pachnie, aż za dobrze.
W takim razie ja dopuściłem się hiperinflacji...
Usuńkolejny artyzm poetycki, mimo wydźwięku nieco przygaszonego. nie wolno nam jednak nigdy gasić światła nadziei i zamiatać pragnień pod dywan... ja go kupię - bez względu na cenę. kiedyś Ci oddam w prezencie, gdy znów będzie potrzebny...
OdpowiedzUsuńsłowa, słowa, słowa... nic tak nie rani, jak one... słusznie w Biblii napisano, że są ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny. ale służą także [dobrze zrozumiane] budowaniu. jak inaczej byśmy się poznali? czy to nie one stworzyły ten mały cud?! szkoda tylko, że niektórzy myślą, iż mają monopol na interpretację słów. dokonują konkretyzacji, zmieniają treść... często nie umiemy przyjąć prostych znaczeń, doszukując się drugiego dna...
a ja całkiem prosto i szczerze. cieszę się, że Cię poznałem. byłem od kilku tygodni, jestem wciąż [żyję!!!] i będę. więc - jakby co - wiesz, gdzie mnie szukać... ;) ściskam...
Na początku było Słowo,
Usuń(...)
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
Dzięki za skojarzenie, które przyniosła Biblia. Dziękuję za to, że jesteś. Że nie wystraszyłeś się mojej śmiałości. Że niesiesz własne słowo. Dziękuję...
Myślę, że wielu z nas doskonale zdaje sobie sprawę z tego o czym piszesz.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że mając kilka lat pierwszym cytatem z filmu jaki zdołałam w pełni zapamiętać, były słowa, które wypowiedziała Mia Wallace do Vincenta Vega'i w Pulp Fiction:
"Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć".
Widzę, że nie tylko mnie jest dane jeszcze poczekać na tego kogoś.
Mnie tam dobrze z Twoimi słowami. Będzie dobrze, przecież kiedyś musi.
Trzymaj się, nie załamuj.
:)
Obyś czekała tylko pozornie, by ten ktoś już był na wyciągnięcie ręki, a czekanie sprowadzało się tylko do rozpoznania sensu Jego słów i milczenia...
UsuńCzasem, by zrozumieć, wystarczy słuchać samego siebie, ale słuchać nie słów, lecz duszy.
OdpowiedzUsuńJakże ważne to, co siedzi w duszach, masz rację...
UsuńSłowa są zbędne gdy miłość pisze swe własne ścieżki, będąc w stanie radości z każdego dnia zapomnisz o bólu, ktorego nie udczuwasz lecz go chowasz, a łzach, ktore spłynęły a sądzisz że nadal lecą, czas jest twoim wrogiem,idź na przod i uwierz w siebie i w miłość bo to ona jest twoim wybawieniem na te wszystkie rozterki które w Tobie tkwią....całuje :p
OdpowiedzUsuńTęsknię, choć nie mam szans... Dziękuję.
UsuńKomunikacja to dopiero jest w zwiazku. To zadziwiajace ile slow trzeba wypowiedziec do partnera, zeby powiedziec o swoich uczyciach, pogladach i tum co sie robilo np. dzisiaj
OdpowiedzUsuńZadziwiające, że niektóre rzeczy można powiedzieć zarówno morzem słów, jak i pojedynczym słowem...
UsuńNajgorsze są słowa pisane, te odręcznie, czy te na klawiaturze, ponieważ nie oddają one w prostej linii pełnego sensu wypowiedzi. Są pozbawione emocji, inaczej są pełne emocji ale osoba, która je czyta nie widząc twarzy rozmówcy nie zawsze jest w stanie trafnie odczytać jego intencje. Wtedy rodzą się nieporozumienia, zła interpretacja prowadzi często do bezsensownych sporów. Dlatego najlepiej rozmawiać twarz w twarz z odpowiednią ilością słów, tak, żeby nie powiedzieć za dużo ale i za mało. A najlepiej rozmawiać z osobą, która pojmie nas nawet kiedy milczymy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMowa ciała mówi czasem nawet więcej, niż same słowa. Cóż począć, gdy ta forma komunikacji czasem bywa niemożliwa...
UsuńO to prawda, mowa ciała chyba jest najwymowniejsza ze wszystkich rodzajów komunikacji międzyludzkiej....
UsuńPrawdziwy smutek jest milczeniem. Więc kiedy krzyczę tak, czym smutny??
OdpowiedzUsuńSłowo to tylko środek komunikacji jest, ale potężny środek komunikacji.Może uderzyć i zabić w sposób niemal doskonały, bo nie ruszając ciała.Ale może też zmotywować/zainspirować, a nawet ukoić ból.
UsuńKłopot, jeśli nie problem,w tym chyba jest,iż za bardzo się doń przywiązujemy, to znaczy nadajemy im nadmierne znaczenie i dlatego biorą władzę nad nami.Ale w końcu to my decydujemy komu/czemu dajemy władzę nad sobą.Serdecznie pozdrawiam.
@starajędzo, być może smutek jest przejawem zagubienia, stąd głośne milczenie...
Usuń@Dobrochna, święte słowa, że słyszymy co chcemy. Dzięki, również pozdrawiam.
Słowo to hałas. Otacza nas mnóstwo słów. Chaos.
OdpowiedzUsuńIle z nich posiada rzeczywisty sens, ile z nich nie kryje w sobie obłudy.
Czasem zlewają się w jeden wielki bełkot.
Czasem ma się ochotę krzyczeć - dość, przestańcie.
I kiedy już padnie zbyt wiele słów tracą swoją moc.
Odnoszę wrażenie, że więcej informacji odbieram
za pomocą kontaktu wzrokowego.
Za pomocą tonu głosu, ruchu ciała.
Często wyrażają zupełnie inną treść, niż słowa.
Dzisiaj stwierdziłem, że ktoś łże jak pies.
Na pytanie skąd o tym wiem odparłem - bo otworzył usta.
Już wystarczy. Teraz czas podzielić się z kimś milczeniem.
Pozdrawiam.
:*
UsuńSlowa mimo, ze ich nie widac, ze ich nie mozna dotknac, maja ogromna wartosc i ciezar. Za pomoca slow mozna budowac mosty i tych powinnismy uzywac jak najwiecej, ale tez mozna budowac mury i z tymi powinnismy byc bardzo ostrozni.
OdpowiedzUsuńTaka sobie moja mala filozofia;)
Bez okularów duszy nie widzę, czy w planach budowy jest most, czy kolejny wielki mur... Dzięki.
UsuńSycimy sie miloscia, ktora cudza jest, a nam przez gardlo nie chca przejsc - zwykle slowa Kocham Cie ;)
OdpowiedzUsuńCzasem w gardło wchodzą i zeń wychodzą różne rzeczy... Nie wszystkie z nich są piękne... Bo miłość jest wiecznie nienasycona, pomimo bycia żywym źródłem, człowiek zawsze pragnie więcej.
Usuń