Pokonywanie własnej przeszłości bywa trudniejsze, niż wydaje się ludziom obok, zwłaszcza gdy sami mieli inną albo już ją przeszli. Masz problem? No i co z tego?! Inni mają gorzej, a i tak sobie radzą. Inni mieli tak samo i sobie poradzili. Tylko dlaczego ja nie potrafię... Dlaczego to tak długo trwa... Jak wiele i jak długo można to znosić... Jakże łatwiej jest się poddać wobec wypalonych nadziei i marzeń, niż wziąć racjonalnie sprawy w swoje ręce...
Znam to doskonale. Gdy cierpliwość, wiara lub nadzieja w lepsze jutro wyczerpują się, mam ochotę poddać się. Zamknąć się w łazience, schować pod kołdrą, ukryć przed wzrokiem ludzi, jak najdłużej nie pokazywać się światu. Spędziłem tak niemal całe życie z głową schowaną w piasek, unikając pewnych decyzji albo posługując się protezami innych.
Wiem jednak, że siła do mierzenia się z naszymi problemami znajduje się w nas samych. W naszym mózgu, umyśle, wnętrzu, sercu, duszy... Czasem trzeba jedynie odnaleźć w sobie motywację. Cel, którego nie stracimy z oczu. Myśl, która pozwoli wytrwać, gdy będzie gorzej. Bo wszystko przyjdzie w swoim czasie, ale nie szybciej.
Czasem warto znaleźć duchowe wsparcie. Bratnią duszę, która doradzi. Promień światła, który pokieruje, gdy przyjdzie noc. Bo po każdej nocy przychodzi dzień. W to chcę wierzyć. O ten dzień chcę walczyć, choć zbroja licha, a rycerz brzydki i niewprawiony w boju. Nic poza nadzieją mi nie zostaje. Nawet gdy nadzieja gaśnie, żyję nadzieją, że ją odzyskam. Ludzie są mocni. I ja mogę. Pomimo przeszłości.
Przeszłość ukształtowała naszą psychikę. Doświadczenia i zaniechania młodości kreowały naszą dorosłość. Nie było dobrych i złych wyborów, było samo życie. Trwa dalej.
Próbując zgasić gorejący żal z lat niebycia, szukając we wspomnieniach z młodości jego przyczyn, nie znajduję nic poza niesłusznym poczuciem gorszej inności z powodu odczuwania pociągu do własnej płci oraz nieatrakcyjności własnego ciała. Te kompleksy wpłynęły istotnie na moje poznawanie i przeżywanie seksualności, emocji i uczuć. Wytworzyły zahamowania, które nie pozwalały ukierunkować ich na zewnątrz. Skrzywiły psychikę. Przez lata uciekałem i wszystko nieudolnie tłumiłem. Jedyny pocieszający jest fakt, że nikt tego nie rozumie.
Przestałem uciekać i tłumić. Bomba tyka, ale nie mam doświadczenia. Na błędach uczę się odróżniać pragnienia od emocji i uczuć. Nie wiedziałem, jak bardzo się w tym zatracę i jak bardzo kogoś rozczaruję. Chciałem zapomnieć, jak bardzo niedoskonałym i ułomnym człowiekiem jestem, ale moja ślepota i głupota same o mnie się upomniały.
Czuję
się samotny. Tak po prostu, brak mi faceta. Nie mam tu u mnie na
miejscu przyjaciół, którym mógłbym się wygadać, a do powiedzenia na razie mam tak dużo. Ale jeszcze bardziej brak takich,
którym wreszcie nie musiałbym nic mówić, bo rozumielibyśmy się bez słów. Nie narzekam. Ci, co są, też są wspaniali.
Chciałbym nie popełniać błędów, które nie przystają komuś w moim wieku i zawodzie (tia, co ma piernik do wiatraka...). Chciałbym umieć rozpoznawać to, czego nie odróżniam. Być na tyle odważnym, by szybko i łatwo przełamać własne zaszłości. Na tyle cierpliwym, by dokładnie badać grunt, nim postawię tam stopę i dam postawić jego. Na tyle roztropnym, by nie zatracić się w emocjach i wyobrażeniach. Na tyle uważnym, by mówić i milczeć, co i kiedy warto. Na tyle spontanicznym, by uzewnętrzniać emocje i uczucia takimi, jakie naprawdę są, a nie tworzyć kolejną maską poprzez słowa, którymi chciałbym się posłużyć. Na tyle spostrzegawczym, by czuć oddech za sobą.
Nie chciałem rozczarowywać ani zawieść. Nikogo. Czuję się jak gówniarz, który nie wie, czego tak naprawdę chce... Podmiotem mojego zauroczenia stał się Ktoś, ale ja też się takim stałem dla Kogoś innego (i zupełnie nie przyjmuję rwanej aluzji). W obu przypadkach głupio się zachowałem. Byłem tak naiwnie szczeniacko nieświadomy wszystkiego, co się właśnie dzieje... Beznadziejnie głupi jestem... Jakże bardzo chciałbym prawdziwie żyć wcześniej, żeby umieć słuchać, mówić, milczeć... W każdą stronę...
Serce przyspieszyło, pociekły łzy. Chciałem wszystko odwlec, ale niecierpliwość i wrażliwość na piękno duszy i ciała nie ułatwia...
Potrzebuję wytchnienia, odmiany. Jeśli już zwariowałem, to do czego jeszcze mogę być zdolny. Boję się samego siebie. Nie rozumiem tego, co się dzieje. Nie wiem, co dalej. Potrzebuję wsłuchać się w głos duszy i rozumu. I serca.
W pracy doczekałem się spodziewanej dyskusji z inicjatywy Koleżanek o współpracownikach płci męskiej, którzy nam się podobają z wyglądu. Wśród nich ten, przy którym mój gejradar pika. Być może zupełnie bezpodstawnie, ale o tym jeszcze nie rozmawialiśmy.
Idę do łóżka ze zmysłowym Bułgarem. Zatapiam się w jego zapachu.
Lindsey Stirling, River Flows In You, 2011
(oryg. Edward Cullen jako Bella's Lullaby
poprzez Yiruma jako River Flows In You z filmu Zmierzch)
'Bo wszystko przyjdzie w swoim czasie, ale nie szybciej' - bingo! Świetnie wyrażona, rewelacyjna myśl, dzięki Mateusz! Wpiszę ją sobie do moich cytatów, słów wyrażających drogę ku zdrowieniu, choć borykam się z innymi rzeczami, to też dotyczą one tożsamości, dlatego Twoj blog jest mi tak bliski, pozdrawiam Cię mocno!Mar
OdpowiedzUsuńTak, nasza tożsamość zbudowana jest z wielu rzeczy, dla jednych problemem jest orientacja, dla innych wygląd i samoocena, dla kolejnych relacje z otoczeniem. Wszystkie rzeczy budują nas, ale to my budujemy wszystkie rzeczy. Obyśmy wszyscy budowali je z głową. I za Ciebie 3mam kciuki! Pozdrawiam :)
UsuńJesteś na fajnej drodze do siebie, nic dziwnego że się boisz dalszych kroków, na pewno będą jakieś błedy. Już teraz żyjesz, to jest właśnie życie. Nie będzie nigdy idealnego życia w którym będziemy na fest mądrzy, odpowiedzialni, wszystkowiedzący. Dajesz radę:) Tak myślę. I trzymam kciuki aby Twoja odwaga się rozwijała i rosła, oczywiście na naszych oczach! Pozdrawiam Cię bardzo mocno i dodaję otuchy. Oczywiście jeśli chcesz ją ode mnie wziąć:>
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. Mogło być lepiej, ale za to będzie lepiej. U Ciebie również :D
UsuńUciekanie przed swoją prawdziwą naturą to jak uciekać przed swoim cieniem - próbować można, jak kto ma silny charakter to nawet długo można. Ale kiedyś przychodzi dzień, w którym dociera do nas, że to nie ma sensu, że jesteśmy tym zmęczeni. Zaczynamy się godzić z tym jacy jesteśmy, zrzucamy z siebie gorset jaki sobie nałożyliśmy i jest lżej. Ale rychło dostrzegamy, że dalej otaczają nas mury - inne. Niektóre pięknie wyrosły przez czas naszej uciekania.
OdpowiedzUsuńInni mówią nam: wspaniale, że przestałeś uciekać, że jesteś sobą! Ale nie widzą jak bardzo trudno żyje się z tym prawdziwym sobą, odkrytym po latach. A zwłaszcza nie chcą dostrzec, że to nasze uciekanie nie było zupełnie nieuzasadnionym, że były jakieś powody by tak czynić. Z czasem przychodzi refleksja: konfrontowanie się i godzenie z samym sobą to nie jest gra o sumie 0-1, lecz wynik większościowy. Dobrze jeśli większość racji jest po stronie "za", ale jakaś część jest i po stronie "przeciw". Dobrze jeśli różnica między nimi jest dostatecznie wyraźna.
Uciekając przed sobą uciekamy przed problemami tworząc nowe, kiedy przestajemy uciekać, te "nowe" problemy znikają, ale stare istnieją cały czas i musimy się z nimi zmierzyć. Niedobrze, kiedy mamy poczucie, że na to może już być za późno, bo straciliśmy w ucieczce zbyt wiele czasu. :-(
To niesamowite, bo ja doświadczam tego bardzo bardzo podobnie.
UsuńWiele lat odcinałam rózne rzeczy - miałam ku temu swoje powody, tak jak jest napisane w komentarzu powyżej.
ale kiedy powody przestały istnieć, ja zaczęłam się uczyć poznawać i wyrażać siebie, szukać siebie. To nie jest z pewnością łątwa droga, albo jednorazowy krok, to bardzo bardzo złożony długotrwały proces. I są wahania i gibnięcia. Są kryzysy po drodze, jest ogromnie dużo wyzwań.
ale powiem Wam, że ja z tej drogi nie widzę kierunku zwrotnego, z pewnością chce nią podążać, ale na okoliczność trudnów uzbroiłam się w solidne wsparcie w postaci terapii - mi to bardzo pomaga, a kiedyś uratowało życie.
Bardzo dobry komentarz JJP! Zgadzam się z nim w pełni.
@JJP: aż mnie ciarki przechodzą, jak czytam Cudze słowa widząc w nich siebie... Dobry empata z Ciebie albo nie jestem aż taki wyjątkowy i samotny, jak mi się wydawało :)
UsuńO tak, były jakieś powody, żeby uciekać. Bo potrzebowałem akceptacji i nie chciałem jej stracić. Dalej nie chcę, ale to jest moje życie, chcę je przeżyć, a nie uciekać. Nigdy nie jest więc za późno. Może wcześniej byłoby łatwiej, może żałujemy wcześniejszych zaniechań i tłumienia prawdziwego siebie, ale skoro już nastał ten a nie wcześniejszy czas, wykorzystujmy go tu i teraz.
@Maramausch, masz i Ty rację, że to trudny proces, ale damy radę, bo warto. Bo wreszcie bierzemy, co nasze. Bezpowrotnie :)
Podoba mi się co piszesz a jeszcze bardziej wsparcie czytających. Przekonuję się o tym, coraz bardziej, że przyjaznę gębę ma ten świat.
OdpowiedzUsuńA jednak jest to fajne uczucie...Jak każdy dobry początek nowego.Szukasz i nie za bardzo wiesz, czego jesteś gotowy szukać.Nadciąga moc sprzecznych myśli i masz wybór: ta albo ta.A może tamta, ale to jest proces.Trudny proces myślowy/czuciowy.Serdecznie pozdrawiam.
Usuń@Albert: czasem tylko my nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo przyjazną, bo patrzymy nie w tę stronę co trzeba. Nie potrzeba lusterka ani GPSa, by rozejrzeć się wokół i dostrzec Ludzi. Na szczęście, są na wyciągnięcie ręki. Trzeba tylko ją wyciągnąć. Dla kogoś, od kogoś. Chwycić mocno i nie puszczać!
Usuń@Dobrochna: w pewnych sprawach nie tylko sami decydujemy. Czasem trzeba wyborów u innych Ludzi. A wszyscy miewamy czasem wątpliwości, warto o tym pamiętać.
'Próbując zgasić gorejący żal z lat niebycia, szukając we wspomnieniach z młodości jego przyczyn, nie znajduję nic poza niesłusznym poczuciem gorszej inności z powodu odczuwania pociągu do własnej płci(...)'
OdpowiedzUsuńCzytając Twój blog mogę stwierdzić, że mam podobne do Ciebie odczucia, refleksje i rozdarcia, z tym tylko wyjątkiem, że jestem kobietą, którą pociągają kobiety.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w pisaniu bloga :)
Cieszę się, że mnie znalazłaś :) Piszę trochę z jednej, gejowskiej (a nie: gejowsko-lesbijskiej) perspektywy, no bo sam mam tylko taką jedną... Ale domyślam się, że doświadczenia bywają podobne.
UsuńDziękuję i również pozdrawiam :)
Miałam w moim życiu taki okres, że wszystko było na krzyż.
OdpowiedzUsuńMnie się podobał jeden, ale ja na niego nie działałam, ale za to jemu podobała się inna, itd.
To się zdarza, trochę czasu potrzeba, żeby rozeznać się w życiu uczuciowym, a Ty na razie niezbyt dużo miałeś doświadczeń.
Daj sobie czas, nikogo na pewno nie chciałeś świadomie skrzywdzić.
pozdrowienia!
p.s. dobrze, że się odezwałeś, bo już się trochę martwiłam :)
Nie poddaję się, chcę Kogoś zdobywać i być przezeń zdobytym, ale póki co ani nie wiem jak, ani nie dawał mi szans, ani nie odrzucił, więc już nie wiem nic. W międzyczasie to ja odrzuciłem kogoś Innego. Brutalny, ale piękny ten świat.
UsuńWitaj. Piszesz o braku doświadczenia tak, jakby cokolwiek utrudniał. Tak nie jest, a już na pewno nie jest to regułą. Doświadczenia czasem zakładają klapki na oczy, powodują strach przed nowymi znajomościami. Osoba ich pozbawiona może mieć lepszy - bardziej racjonalny, nie skrzywiony dotychczasowymi zranieniami ogląd sytuacji. Osobiście wolałabym doświadczyć czystej, karmiącej miłości, niż nazywać siebie "osobą po przejściach" (na blogu nie napisałam o wszystkich).
OdpowiedzUsuńFakt, nie mam negatywnych doświadczeń, ale brak jakichkolwiek doświadczeń również blokuje, a zarazem odstrasza... Oby tylko wampiry, oby tych właściwych nie blokowało ani nie odstraszało... Pozdrawiam :)
UsuńKtos kto zyje w strachu wcale nie zyje. Zawsze znajda sie osoby, ktore stawia czola strachom i ci ktorzy beda uciekali. Strach, ktory jest w Tobie, to strach przed zerwaniem warstw samego siebie.
OdpowiedzUsuńTechnika jest prosta. Zrywasz wierzchnie warstwy i odslaniasz co jest pod spodem. Oczywiscie rezultat moze byc zaskakujacy. Jesli odslonisz fasade rodzinnego szczescia, mozesz znalezc smutek. Jesli odrzucisz fasade bogactwa, mozesz znalezc obrzydzenie do samego siebie. Jesli odrzucisz zaslony bezradnos i mozesz napotkac okrucienstwo. Jesli odrzucisz maske pragnienia narazisz sie na osmieszenie. Odkrywanie kolejnych warstw moze byc niebezpieczne, ale dla kilku szczesliwcow moze okazac sie wspaniala zabawa.
ta-ta
kw
Niektóre warstwy naszego otoczenia czasami są nam potrzebne i przydatne, od skóry i ubrania, poprzez najbliższą rodzinę i przyjaciół, na przygodnych znajomych kończąc. Jeśli odsłaniamy kolejne warstwy, pokonujemy granice i przełamujemy bariery, to nie dla zabawy i ryzyka. Po prostu czasem to jest potrzebne do prawdziwego życia. Bo coś nas dusi i uwiera. Niekoniecznie odstrasza.
UsuńPozdrawiam :)
Mateuszu, przeszłość każdej o niej pisze na własny sposob, próbując z nią się oswoić,lecz jak trudno....
OdpowiedzUsuńSamotność, powiem ci, że to lek na na spokoj ale i utrapienie każdego romantyka. Widzę, że nim jesteś. Faceta nie wybiera się jak produktu z półki, bo go tam nie znajdziesz, to musi się w Tobie rozpalić, poczuć adrenalinę nieznane ci uczucia. Napewno go odnajdziesz, wiek nie ma znaczenia, bo każdy popełnia błędy, natomiast jeśli potrafisz się do nich przyznać dorastasz w swym rozumowaniu. A piękno to wartość względna szybko przemija, a charakteru się nie da zmienić walcz o treśc nie o okładkę,....daj się pokochać takim jakim jesteś.....wspaniałym, czułym facetem..całuję Cię w czółko obudź się:p
Faktycznie, i z Ciebie bije ciepło romantyka... Ze mnie chyba dotąd nie biło, próbowałem to ukryć, na szczęście charakter jest silniejszy... Chciałbym być wspaniałym w Czyichś pięknych oczach i ramionach, ale póki co czekam na iskrę...
UsuńDzięki, pozdrawiam cieplutko :)