Prawda jest taka, że daleko mi do wulgarności, o którą można mnie posądzać po ostatnim wpisie. Nawet poprzez własne pokorne zgorszenie można dostrzegać, pamiętać i walczyć o godność i szacunek dla Człowieka, pomimo różnego definiowania, rozumienia i postrzegania ludzi, prawd, słów i gestów. Choć łatwo mnie wyrwać z kontekstu i wziąć za kogoś innego, niż jestem, bo przecież to tylko fragmenty nas samych.
Dla ilu z Was jestem człowiekiem? Ilu z Was nie potrzebuje myśleć o mnie przez pryzmat pełnionych ról społecznych, posiadanych dyplomów, zawodowych i prywatnych osiągnięć, życia seksualnego, popełnianych błędów, poszukiwanych cech, wyglądu, słów wypowiedzianych lub niewypowiedzianych, oczekiwanych lub niechcianych, zbyt czystych i pięknych albo zbyt gorszących? Komu niepotrzebne wszystkie etykietki, bo liczy się tylko jakim się jest, próbuje lub chce się być człowiekiem?
Te pytania mógłbym zadać tu wirtualnie, ale i ludziom w realu.
Wiem, że tak daleko wzrok nie sięga, bo ściągają go bliższe ciału jego części. Jednych motywuje to do bycia lepszymi dla ludzi, inni pozostawiają po sobie tylko niesmak.
Czy jest coś moralnie złego w tym,
że jakiś byt (istota żywa lub rzecz) komuś się podoba, wywołuje
pozytywne emocje na widok, dźwięk, zapach, samą myśl? Sprawia, że dusza się raduje i chce żyć? Czy moralnie złe jest samo odczuwanie, że cudze ciało jest atrakcyjne? Czy takim jest też poczucie atrakcyjności ciała tej samej płci? Jakiejś jego części? Jakiejś części osobowości?
Są ludzie i miejsca, z którymi i w których czujemy się dobrze. Dla których chcemy się zmieniać na lepsze i z czasem nam się to udaje.
Czasami takich ludzi brakuje. Innym razem, nim jacyś ludzie znikną, krzywdzą i na długo pozostawiają złe piętno na naszym życiu. Potem trudno znów zaufać drugiemu człowiekowi. Aż w końcu zjawia się taki, który przypomina nam, dla kogo i dla jakich chwil żyjemy.
Gianna Nannini, Meravigliosa Creatura z albumu Perle, 2004
"Zmieniać się na lepsze" - jest jakaś skala, wykładnik ?
OdpowiedzUsuńSkala chcenia, skala zmian, czy skala dobrego/lepszego? Nie wiem, nie jestem wieloletnim praktykiem w tych sprawach.
UsuńJeżeli "skala chcenia" mierzona jest zapatrywaniem innych na nas (bo niby warto dla nich/tych) to ile w tym jeszcze nas?
UsuńTy nie pytasz o skalę, lecz o granicę. Mamy różne doświadczenia, stąd różne rozumienie "zmiany dla kogoś" w kontekście "ile w tym nas". Na pewno niewłaściwa byłaby taka zmiana, z którą źle się czujesz, ale i czekanie, aż to ktoś się zmieni, albo aż pojawi się ideał, nie dostrzegając innych po drodze. Czasem warto spojrzeć na siebie z drugiej strony.
UsuńNie porównuję nas, nie zestawiam naszych doświadczeń. Nie mam na myśli granicy. Pytam o tę zmianę i jej znaczenie.
UsuńPorównaniem zwróciłem tylko uwagę na odmienne znaczenia i emocje, jakie w każdym z nas wywołuje "zmiana i jej sens".
UsuńMnie laikowi wydawać się ma prawo, że jeśli jeden schemat nie pasuje, to zamiast narzekać, lepiej umożliwić szukanie nowego. Jeśli coś się nie udało między ludźmi, to warto szukać przyczyn nie tylko po drugiej stronie, ale i po własnej. Nawet jeżeli ktoś inny zawinił, to dlaczego mu na to pozwoliliśmy? Może czasem warto zmienić coś w nas samych, by dać miejsce nowym sytuacjom. Warte ryzyka?
I jeszcze, jakże często potrafimy być zmęczeni, opryskliwi lub obojętni wobec ludzi, aż zjawia się taki człowiek, przez którego zapominamy o oczekiwaniach i urazach, a dla otoczenia jesteśmy życzliwsi, bardziej otwarci i chcemy dzielić się radością. Trafili się Tobie tacy ludzie?
UsuńZ pewnością szukanie nowego warte jest przemyślenia i może nawet wdrożenia w czyn mimo ryzyka, o ile ktoś takowe widzi w ogóle. Może wyjść in plus, przynajmniej teoretycznie i nie żebym jakoś czarno widział taką możliwość, ale takie jest życie. Zamysł i pragnienie to jedno, a weryfikacja przez nie, to insza inszość.
UsuńTworzenie kolejnych rozdziałów w życiu, przynajmniej dla niektórych ludzi, to oczywisty mechanizm, tego absolutnie nie podważam i całe szczęście, że do takiego działania jesteśmy zdolni. Inaczej byśmy tkwili w epoce kamiennej i nie chodzi mi tu o technologiczną stronę.
Od początku, od momentu kiedy trafiłam na Twój komentarz na innym blogu, potem na Twój blog postrzegam Ciebie jako PieknąDuszę, PięknąOsobę:*Praktycznie od tychże początków zdawałam sobie sprawę, że jesteś wyjątkowy, szczery, otwarty, niepowtarzalny, nieszablonowo myślisz i postrzegasz świat. Na blogu jest wiele informacji o Tobie, a przede wszystkim Twoich przemyśleń - często w danym momencie, czasem jako reakcja na cudze słowa, czasem kontekst słów nie jest oczywisty, czasem pojawiają się emocje i interesujące poczucie humoru;).. ale przecież nie to jest najważniejsze, bo życie składa się z pojedynczych chwil. Odnoszę wrażenie, że wszystkie Twoje słowa są szczere, Twoje własne i tak należałoby je odbierać - Twoje.. Nie powtarzane za kimś, nie dla wywarcia jakiegoś wrażenia - to co Ci w duszy gra, zawsze prawdziwe. Po tych kilku miesiącach, jako stała czytelniczka z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że nie ma w tych słowach sprzeczności. W różny sposób, w różnych słowach - zawsze autentyczny i niepowtarzalny Ty.
OdpowiedzUsuńJeśli kogoś pozory mylą, jeśli dostrzega tylko wyrwane z kontekstu słowa - niech nie ocenia Ciebie przez ten pryzmat, bo tylko sam na tym traci.. Traci możliwość poznania wyjątkowego Człowieka. Cenię Cię za otwartość - otwartość na dialog, wymianę zdań, opinii, cierpliwość i podejście z szacunkiem i miłością, i tą pamięcią, że za słowami kryje się prawdziwy, złożony drugi człowiek.
Dziękuję Ci Mateuszu, za ten wpis, za ten blog, za to, że jesteś i jesteś sobą:*. Za to, że pozwalasz się poznawać ryzykując czasem, że nie wszystkim się spodoba to co napisałeś. Nie rezygnuj z siebie.. nie rezygnuj dla siebie i dla tych jednostek, którym dane będzie poznać Ciebie jako Człowieka:*
To ja Ci dziękuję!
UsuńPowiedz babie ze nieladnie tak sie interesowac zyciem prywatnym innych.
OdpowiedzUsuńAlbo powiedz ze masz kogos, kogos ale trzymasz te osobe z dala od znajomych w obawie wpuszczenia ich w kompleksy :-)
Tylko widzisz, jeżeli rozmowa jest naturalna, Ona sama zwierza się ze swojego życia prywatnego w akceptowalnym przeze mnie zakresie (tu akurat: wigilia firmowa i domowa), to naturalne jest oczekiwanie wzajemności, choć pojechała znacznie dalej. Myślę, że nie chcąc się ujawniać przed Plotkarą ani tworzyć pozorów, w danej sytuacji zachowałem się w możliwie najlepszy sposób. Zobaczymy jak długo nowonarodzona plotka będzie chodziła aż zawita do mnie, przecież świat jest mały, dowiem się.
UsuńPS. pro forma, dotyczy wpisu pt. "Halloween" ;) A tekst z cudzymi kompleksami bomba ;)