Każdej chwili nadaję coraz większe znaczenie. Coraz więcej tych chwil. Wyczekuję tej jednej chwili, gdy wszystkie poprzednie i następne otrzymają nowe znaczenie.
Ludzie nadają różne znaczenia postrzeganym zachowaniom innych ludzi. Widzą młodego, przystojnego mężczyznę. Uśmiechniętą buzię zadowoloną z życia. Odbierają go jako człowieka sukcesu, pewnego siebie, z dużym mniemaniem o sobie. Myślą, że ich ignoruje, bo nie zwraca na nich uwagi, trzyma dystans, pewne rzeczy przemilcza, a swoją prywatność chroni.
Tak... Lubimy wmawiać innym znaczenie, jakim łatwiej nam samym wytłumaczyć świat, który dzięki temu wygląda prościej. A przecież taki nie jest.
W tym samym czasie ów mężczyzna wygrywa wewnętrzną bitwę, akceptując siebie takim, jaki jest. Wyzbywając się resztek tak wielu kompleksów; że zawsze będzie gejem; że przestanie być gruby; że nawet nie jest taki brzydki, jak sądził całe życie. Uczy się dopiero pewności siebie i przełamuje nieśmiałość. Wreszcie chce swobodnie być z ludźmi, bo nie ma już niczego strasznego, co by nie mogło ujrzeć światła dziennego.
Ale tego nie widać. Bo odbieramy rzeczywistość fragmentami. Nie ze wszystkich stron możemy dotrzeć jednocześnie, zwłaszcza gdy chodzi o ludzi. Ale gdy poznajemy ich lepiej, widzimy, jak wiele znaczeń i wymiarów ma życie.
Kilku wymiarów już się pozbyłem, konkretnie mierzonych w kilogramach wagi i centymetrach obwodów. Nikt mnie nie poznaje, wszyscy komentują, aż się nudno robi :P Nawet panie w słusznym wieku przy mnie chciałyby być młodsze (cytat), heh :) Ja tam wolę panów ;)
Moje życie wypełniają ludzie, rodzina, znajomi. Bez ludzi nie miałoby sensu. Na bezludną wyspę zabrałbym wszystkich ludzi, których znam. Przynajmniej nie byłoby nudno :) Ale serce mam pojemne, wciąż niespełnione, które czeka.
Wakacje to okazje do poznawania starych-nowych ludzi i miejsc. Przeżyłem w ten sposób kilka wspaniałych dni oraz kilka jeszcze wspanialszych godzin. A kolejne podróże już są w planach.
Przybyło mi coming outów, takich póki co wirtualnych oraz realnych. Niezaplanowanych.
Ot, kolejna Ciocia uznała, że skoro tak pozytywnie się zmieniłem, to musiałem się zakochać. I bardzo chciała poznać imię mojej dziewczyny. A ja znów bardzo nie chciałem tego imienia zdradzić, przez wzgląd na chorobę ciocinej Mamy. Bo choć chciałem powiedzieć prawdę, to wydawało mi się, że to nie miejsce, czas i okoliczności na ujawnianie się i taką rozmowę. Odpowiedziałem, że to nie dla mnie, teraz mam inne rzeczy na głowie. Nieświadomie wzbudziłem w cioci wątpliwości. Do tego stopnia, że postanowiła wypytać Córkę, która o mnie już wie. Ta dzielnie odkręciła temat, nie zdradzając prawdy, ale natychmiast mi o tym powiedziała. Moja reakcja? Uśmiech :) Koniec końców, wyszło na to, że za moją zgodą potem jej powiedziała. Ciocia nie widzi problemów, bylebym tylko był szczęśliwy.
Co więcej, za moją zgodą wie też facet kuzynki. „O ile nie będzie się do mnie dobierał, to jego sprawa” — tyle skomentował. Heh :) Nie dość, że heteryk, nie dość, że nie w moim typie, nie dość, że zajęty, to ma jakieś obawy. Przecież nie dobieram się do każdego napotkanego faceta. Ale spoko :)
Z moją Ciocią póki co jeszcze się nie widziałem, natomiast z Kuzynką i jej Facetem — owszem, cały czas widujemy. Wszystko między nami jest tak, jak dotąd, jeśli nie lepiej.
Cieszę się, że tak swobodnie przychodzi mi żyć ze świadomością, że ktoś zna prawdę o mnie, ma tam sobie jakieś wyobrażenia, mniej lub bardziej mylne, ale ja nie muszę się tłumaczyć ani nic wyjaśniać. Nie czuję nawet takiej potrzeby, choć pewnie powinienem kiedyś wyprostować stereotypy. Oczywiście, być może kiedyś temat sam naturalnie gdzieś się wtrąci. A w międzyczasie całym sobą obalam mity, po prostu będąc sobą.
Tym razem muzyczna orgia. Dacie radę... osiem razy pod rząd? :)
Cieszę się, że tak swobodnie przychodzi mi żyć ze świadomością, że ktoś zna prawdę o mnie, ma tam sobie jakieś wyobrażenia, mniej lub bardziej mylne, ale ja nie muszę się tłumaczyć ani nic wyjaśniać. Nie czuję nawet takiej potrzeby, choć pewnie powinienem kiedyś wyprostować stereotypy. Oczywiście, być może kiedyś temat sam naturalnie gdzieś się wtrąci. A w międzyczasie całym sobą obalam mity, po prostu będąc sobą.
Tym razem muzyczna orgia. Dacie radę... osiem razy pod rząd? :)
The Irrepressibles, Arrow z albumu Nude, 2012
(album jeszcze się nie ukazał)
Marble Sounds, The Time To Sleep z albumu Nice Is Good, 2010
Ed Drewett, Good Morning, 2012
(zajumane od Spencera, dzięki!!!)
(album jeszcze się nie ukazał)
Marble Sounds, The Time To Sleep z albumu Nice Is Good, 2010
Ed Drewett, Good Morning, 2012
(zajumane od Spencera, dzięki!!!)
Spector, Never Fade Away z albumu Enjoy It While It Lasts, 2012
Christina Aguilera, Beautiful z albumu Stripped, 2002
[nawet nie wiedziałem, że w teledysku były takie śmiałe jak na tamte czasy sceny!]
"Obalam mity, po prostu będąc sobą" Mniam!
OdpowiedzUsuńDzień dobry :)
Miło przeczytać wpis z pozytywnymi reakcjami :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpiję sobie kawę i się uśmiecham :) Dzień Dobry ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się układa ku dobremu. Gratki! :-)
OdpowiedzUsuńPowiało optymizmem i fajną energią :) Przyznaję, takiej ilości muzyki naraz nie zdzierżyłam, ale tekst ważniejszy :)
OdpowiedzUsuńlubię Marble Saounds The Time to Sleep i lubię Sail :)
OdpowiedzUsuńbije od Ciebie optymizmem na kilometr! :)
OdpowiedzUsuńidzie więc ku lepszemu :)
zgadzam się z przedmówcami ;)
OdpowiedzUsuńczytając tekst aż widać uśmiech na Twojej twarzy :P
Good!
Miło tu u Ciebie....
OdpowiedzUsuńLubię tu zaglądać... lubię czytać... pięknie piszesz..
Pozdrawiam ciepło:)
Zgadzam się z przedmówcami:) Optymizm, radość i chyba już nie tylko nadzieja na lepsze, ale właśnie owo "lepsze" się dzieje:)/pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUsnuto, Ra, Madeleino, Krisie, stg Georgie, Elu G-P, Maramausch, Meredith, Navrotzky, Ido, MłodaPielęgniarko :) Ufff... (dużo Was, nawet żeby tu wymienić)... :D
UsuńDwa kroki do przodu, jeden do tyłu, czyli trzeba się cieszyć z tego, co się ma... A nawet jak się nie ma, to nie tracić nadziei. I tego się trzymam :) Również pozdrawiam, również i Wam co najmniej takiego optymizmu życzę :)
Zobaczyć ten uśmiech: bezcenne! :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, to być szczęśliwym z samym sobą. A jeśli do tego inni, zwłaszcza bliscy, Cię akceptują i dopingują - tym większe Twe szczęście ;)
OdpowiedzUsuńI oby to szczęście jak najczęściej wypełniało Twoje życie.
Pozdrawiam
Nie wszyscy bliscy są dość blisko, by dopingowali. Cóż, samo życie :) Trzeba się dopingować samemu ;) Dziękuję i również serdecznie pozdrawiam :)
UsuńBardzo mi się podoba, jak się zmieniasz.
OdpowiedzUsuńTo ma największe znaczenie dla CIEBIE SAMEGO :)
Widzę, że jeśli będzie mi brakowało muzycznych natchnień, zawsze znajdę takowe u Ciebie!
pozdrowienia! :)
Nie mów hop, bo jeszcze nie przeskoczyłem wszystkich płotków ;) Polecam się muzycznie na przyszłość, a zarazem dziękuję i sobotnio pozdrawiam!! :)
Usuńjestem pod wrażeniem... coraz śmielej poczynasz, ale chyba także coraz lepiej Ci z tym, co? żyj szczęśliwie... :)
OdpowiedzUsuńCoraz lepiej, w sensie: tak, upewniłem się, coraz częściej naturalnie doświadczam, że tego chcę :) A czy pełnia szczęścia jest mi pisana, życie pokaże samo. Wy już siebie znaleźliście, żyjcie szczęśliwie! :) Dziękuję.
UsuńDobrze napisane ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
Usuńwygląda więc na to, że Polska to naprawdę tolerancyjny kraj, któremu się wmawia homofobię. tak właśnie myślałam.
OdpowiedzUsuńEhh... Nie stereotypizujmy... Są ludzie i ludziska, tu mam wielki zaszczyt poznawać Ludzi :) natomiast niejedno jeszcze ludzisko opluje i skopie, nie bój się. Ale o tym nie myślę.
UsuńMateusz, ludziska kopią i plują też na heteryków :) Samej mi się zdarzają próby tego typu. Każdy walczy z tym, jak umie.
UsuńPełno jest złych ludzi, ale mnie się w sumie chyba zdarza częściej spotykać tych dobrych :)
I oby tak zostało!
pozdrowienia!
Dokładnie! Nie będę się zamykał przed dobrymi Ludźmi, bo istnieją złe ludziska i na te pewnie też kiedyś trafię... Obrywa mi się za wiele rzeczy, więc jedna w tę czy wewte nie czyni mi różnicy :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńDziendoberek. To moj pierwszy wpis na niniejszym blogu, ale zapewne - nie ostatni. Trafilem calkiem przypadkiem - dzieki Stardust, zdazylem juz zauwazyc druga moja znajoma (iw-nowa), a i czuje sie zaszczycony Mateuszu, ze zawitales na moim skromnym poletku. Na razie tyle, najpierw chce zglebic to co sie TUTAJ dzialo od lutego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Witam, zgłębiaj i do następnego komentarza :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMateuszu wielkie przemiany w Tobie zachodzą a może po prostu odkrywasz siebie na nowo...? Życzę Ci, abyś odkrył w sobie odwagę także do innego, zaległego już coming outu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Grzegorz.S.
Poniekąd tak, cały czas taki byłem, tylko siebie zapierałem... Odwaga nie jest tym, co mi potrzebne do tego coming outu :P Pozdrawiam serdecznie :) Odezwę się.
UsuńCieszy mnie że w końcu nie boisz się że ktoś wie. W rodzinie jest tak że jak się przyznajesz mało kto cię odrzuca. Choć wiedzą że to dla ciebie trudna i niebezpieczna droga. Może dlatego z najbliższą rodziną jest tak że uczucia się wzmacniają.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w poznawaniu siebie :)
Też mnie to cieszy :) Ale zarazem krępuje i dołuje, gdy wciąż przy pewnych osobach "muszę" obchodzić "temat" na około, by nie skłamać a nie powiedzieć prawdy.
UsuńA która droga jest bezpieczna? Czy heterycy nie zdradzają, nie krzywdzą, nie żyją seksem, alkoholem, narkotykami?
Wiem, że z rodziną najłatwiej. I nadejdzie pewnie i niejedna ciężka chwila, gdy przez moment (bo mi na pewno przejdzie) będę żałował, że się w ogóle wyoutowałem. Samo życie.
Dziękuję. Tobie życzę na sierpień jakiejś pięknej piosenki, która następuje po tej piosence poniżej:
http://www.youtube.com/watch?v=awdN04yTwa4
:)