Od ostatniego biegania
dużo się działo. Niepodlegli, dojrzewamy w miłości. Teraz dalsze
dystanse nas czekają. Przygotujmy się do dalszych biegów…
Dawno też tyle słońca nie było. Wciąż
wieje i zimno. Przynajmniej nie pada. Gdy bieganie wznawiam.
Dziś sam, ale
przecież już nie sam, teraz już razem, a kolejne tygodnie,
miesiące i lata tak wiele dobrego przynosić mogą. Niech się nie
krępują, niech nikt i nic nie przeszkadza. Razem nadajemy i
odnajdujemy. Ścieżki, melodie, słowa, sens, nadzieję. W
kończynach, umysłach, sercach naszych…
Błoto na całej szerokości. Wejście i
pierwszy odcinek ścieżki rozjechane ciężkimi kołami. Padało.
Rankiem dziś na szczęście przy gruncie mróz. Wiosną nie będzie
tak fajnie. Ominąć nie ma jak.
Często przecież w
życiu ominąć niektórych faktów, rzeczy, a nawet Ludzi, także
się nie da. Jednych pragniemy, i dobrze, a z innymi wolelibyśmy
styczności nie mieć lub przynajmniej rzadziej, ale nie zawsze się
da, nie rzadko przez błoto przebiec trzeba, choć brudzi.
Z pokory i
cierpliwości czerpać pozostaje. Nie skreślać wody, co w Wiśle i
Odrze upłynęła, ani tego i tych, co z sobą na brzeg nanosi lub
nanieść może, choćbyśmy już nie dla brzegu żyli, lecz głębiej
wbiegali na stały ląd. Czasy i miejsca, nie mniej niż ich
niedostatki, serca ludzi łączą, gdy te punktami dalekie, a mimo
to, coraz bliższe…
Ostatnim latem tylu biegaczy nie widywałem, co
dziś zimą. Bieganie coraz popularniejsze. Lokalnie indywidualne,
zbiorowe widuję na ulicach miast. Ludzie się zmieniają.
Poznają piękno tego,
co dotąd strachem i lenistwem zatapiali. Nie wszyscy widzą i chcą.
Różnorodny świat nam dano, nie wszystko dla wszystkich, ale co
jednym nie służy, innym niech nie odbierają. Z pozoru takie
pedałowanie i dreptanie jest bez sensu, ileż to obśmiewania się
słyszy, bo nie rozumieją. A teraz samemu i razem, na kołach i
butach, coraz piękniej przemierzamy własną wytrwałość i
zamiłowanie. Bo temu, co robimy lub nie, my sens nadajemy, nie inni.
Nie dawajmy sobie odebrać dobrego sensu, w czymkolwiek, choćby inni
zły wepchnąć nieświadomie chcieli…
To już nie ten sam park. Ścieżki te same.
Drzewa te same. Liści wszechświata zielonego tylko nie widać.
Całorocznej tęczy kolorów paleta, teraz skryta pod ciemną korą i
ziemią. Puste kolorami, dźwiękiem przestrzenie. Tylko nieliczne
ptaki popiskują.
Sercem dźwięki
melodii dni ostatnich wchłaniam. Słów zbyt dużo, czasem ich brak,
czasem nie trzeba. Do głowy i serca przychodzą różne, jednym(i)
budować łatwo, choć nauk nie
dano. Proste słowa, a nie wyczerpane. Umacniajmy sobą
ściany, by budynek na dłużej posłużył, zdążymy się w nim
wspólnie zestarzeć. Wstawiam okna, by nimi światło nadziei
wpuszczać pośród innych budynków i ich mieszkańców, choćby
dusili i cieniowali pobliże…
Raz dwa trzy, raz dwa trzy. Ruchy
stawów i kości w kończynach, powietrza i krwi w moim środku.
Wszystko zgrane.
Niektórych rzeczy człowiek raz nauczony już nie zapomina na
szczęście.
Tak dochodzonej
rzeczywistości nie przewidywałem, na szczęście. Kamyczków,
rzucanych, by mnie poruszyć, popchnąć do ruchu, przechylić szalę,
umożliwić kolejne ―
musiało być wiele, by to wszystko teraz mogło się w nas dalej
dziać. Wdzięczność i dalsze zaufanie Im i Bogu w Nich, przez
których działa. Dawniej, teraz, wkrótce. Ale to my sami musieliśmy
wpierw nie przeszkadzać a pozwolić zadziałać.
Rodzice, dziadkowie,
przodkowie, rodzina, naród, ludzie. Bez nich by nas nie było.
Musieli być, by stały ściany domów, miejsc nauki i pracy.
Własnymi łzami i potem budowali przyszłość. By mogli żyć tak,
jak chcą, a nie, jak chce drugi człowiek: wójt, pleban, partia,
okupant, zaborca, feudalny właściciel. Bym i ja mógł żyć.
Walczyli o wolność, życie, ludzi, szczęście.
Tu śnieg, tam błoto. Zimą trudniej.
Styczniem rozpoczęte
powstanie, tak hucznie niedawno wspominane, krwawo stłumiono. Ile
tragedii, gdy przodek owdowiawszy, szybko drugiej żony we łzach
szukać zmuszony, by dziećmi miał kto się opiekować w trakcie
robót w polu, by nie musiał wcielony do wojska zabijać cudzych
dzieci. Niejedną bitwę i wojnę przegrali, ale nie poddawali się i
choćby dziś wciąż brakowało, bez dawnej odwagi nie byłoby tego
dobrego, co jest dzisiaj…
Każdy ma swój bój,
walkę. Wdzięczny jestem, że już nie o życie, już nie o wolność,
lecz tylko postawą życiową z takim puzzlem udowadniać nam
przyszło.
Ostatnie okrążenie. Zmęczony. Kończę bieg.
Ten. Na dziś.
Przeogromnie piękne
Serce we wspaniałym Ciele z urzekającą Duszą w jednym
fantastycznym Człowieku. Z miłości do Ciebie oddycham, piszę,
biegnę i czuję. Ten pociąg biegu nie kończy, dopiero rozpędzać
się zaczyna. Nie wszyscy wsłuchani w zapowiedzi w poczekalni, my
jednak na swój pociąg trafiliśmy. Jego bieg po mapach naszymi
marzeniami i snami obmyślony przed laty. Teraz razem je układamy.
Peter Gabriel, The Power of the Heart z albumu Scratch My Back (2010)
Pectus, To, co chciałbym Ci dać z albumu Pectus (2009)
Chet Faker, I'm Into You z albumu Thinking in Textures (2012)
Nina Zilli, Per Sempre z albumu L'amore è femmina (2012)
Imagine Dragons, It's Time z albumu Night Visions (2012)
Friska Viljor, My Thing, z albumu The Beginning of the Beginning of the End
(2011), wykonanie z Berlin Sessions
(2011), wykonanie z Berlin Sessions
Snow Patrol, Chasing Cars z albumu Eyes Open
(2006)
(2006)
Peter Gabriel, The Power of the Heart z albumu Scratch My Back (2010)
Natalia Krakowiak, Jerzy Grzechnik, Endless love (2013), oryg. Lionel Richie, Diana Ross z firlmu Niekończąca się miłość (1982)
Gabrielle Aplin, The Power of Love z albumu English Rain (2013)
... i biegli długo i szczęśliwie ;)
OdpowiedzUsuń"Bo temu, co robimy lub nie, my sens nadajemy, nie inni" - Mateusz - tego sie trzymaj-cie !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńi ukladaj-cie !!!!!!
Dzięki!!!
UsuńBo w życiu często nie da się ominąć niektórych ludzi... Jednych chcemy zatrzymać a innych wolelibyśmy już nigdy nie spotkać na swojej drodze... Ale wszyscy oni kształtują nasz charakter i naszą osobowość ...
OdpowiedzUsuńZapachniało mi tu optymizmem i zbliżającą się wiosną :) I tego powiewu brakuje dziś u mnie....
Zgadza się, nasze ludzkie otoczenia nas kształtują, oddziałują na nas. Pozdrawiam! :) PS. Też już nie mogę doczekać się wiosny.
UsuńTo wspaniale Mateuszu :)))
OdpowiedzUsuńUściski!
Dzięki!! :* :) Pozdrawiam :D
UsuńPowodzenia :) A ja dalej sam jak palec... / Navrotzky (kiedyś)
OdpowiedzUsuńJeszcze złapie Twój palec czyjegoś palca i zakluczeni palcami będziecie towarzyszyć sobie tam, gdzie inni tego nie widzą... Pozdrawiam! :)
UsuńCześć Mateusz:) Jak bardzo optymistycznie:)) Feniks
OdpowiedzUsuńPesymistami możemy być zawsze bez wysiłku, optymistami czasami trudno być. Do pierwszego jednak nikt nie dąży. Pozdrawiam! :)
Usuń