2021-01-28

Kocham

Choćbym wielu rzeczywistości: jednych się nie domyślał, a innych schrödingerowsko* był świadom. Choćbym naiwnie je pomijał w swej ignorancji mimo odbierania zmysłami i intuicją. To nie potrafię dać sobie odebrać i z siebie wyzuć poczucia miłości. Uczucia istniejącego bezwarunkowo, niezależnie od wzajemności, wybaczenia czy komunikacji.

Hipoteza. Właścicielem czasownika „chcę” jest Bóg; „pragnę” jest w kwantowej* paraleli zaimkiem dzierżawczym Boga (podczas gdy zazwyczaj wśród takich dzierżawczych funkcji wymieniamy słowa: „jego”, „jej”). Chcenie-pragnienie są „odczasownikami” woli, czyli wolnej (nieprzymuszonej, uświadomionej) wolności od i wolności do. Gdy coś istnieje lub się dzieje, „aby” było coś w jakiś sposób (kauzalnie, przyczynowo, sprawczo, konstytutywnie), to są desygnaty Boga, uprzedmiotowienia słów. Czasownikami, zmianami stanu, jest Bóg. Ze sprzężenia czasu na przestrzeń, z upływu czasu, dzieje się Bóg. Wszelkie istnienie stwierdzamy porównując stan sprzed ze stanem po. Wciąż jest (jestem), wciąż istnieję. Wciąż chcę. Wciąż pragnę aby.

*Ad odmienność fizyki kwantowej czasów Schrödingera od fizyki klasycznej czasów Newtona — ów teoretyk proklamował, że oba krańce alternatywnych stanów naraz istnieją (lub tylko są możliwe, ale wciąż oba), tak jak eksperymentalny „kot jest żywy i martwy jednocześnie” — dopóki zewnętrznie nie dokonamy obserwacji, nie zapoznamy się z informacją, ingerując w jej stan, dokonując predestynacji w określoną wartość.

Konwencjonalnymi (wypracowanymi między istnieniami) nośnikami znaczeń (sensu) są fale dźwiękowe i elektromagnetyczne, czyli zmiany odpowiednio ciśnienia i stanu fotonów, odbierane jako słowa, gesty i znaki pozostawione po sobie. Przepływają w mowie ustnej, pismem i ruchem kończyn ciała, symultanicznie i utrwalane czasowo i bezkresnie, na żywo i zdalnymi środkami na odległość. Człowiek myślący w porównaniu do zwierząt, roślin i organizmów niedostrzegalnych ludzkim okiem (zarówno samogenerujących procesy biochemiczne w „ożywionych” komórkach, jak i tylko sekwencjonujących się w helisach polimerów genomu np. wirusów) — udoskonalił i jeszcze bardziej zróżnicował jedynie formy przepływu znaczeń. Mowa, pismo, taniec, dotyk, smak, zapach, sztuka.

Emanacją tej samej woli, w komplementarności obu stron jej wektora, jest miłość. Kocham, czyli chcę, pragnę być. Wola w świadomości swej wolności (czyli jednak wyedukowanej) jest piękna, harmonijnie i symetrycznie spójna i uporządkowana, mimo chaotycznych i wielowątkowych rzeczywistości. W pięknie i pięknem dostrzegamy sens. Cytując luźno klasyka zekranizowanego przez Rodzeństwo Wachowskich (zasługujących na szacunek w rozpoznaniu siebie jako Sióstr), od pokoleń istnień rządzą nami takie same prawa, przeżywamy takie same uczucia i stojące w nich przyczyny (Atlas chmur, 2012). Rozwijając tezę, Bóg jest miłością, wiara i miłość są wolnością („kocham czyli chcę/pragnę choć nie muszę”).

Chciałbym by na mym grobie, w miejscu zwyczajowych „R.I.P.”, „prosi o modlitwę” czy „Jezu ufam Tobie”, wyryto inny ekwiwalentny, im równoważny i tyleż samo znaczący cytat. „Kocham”. Jest to streszczenie wszystkiego, co najważniejsze w mym życiu. Tak co do podmiotu czynności, jak co do czasu wciąż teraźniejszego — niezależnie od zmian stanów skupienia spomiędzy drgań strun tworzących kwarki, elektrony i neutrina doczesnego ciała, aż po jego fizykalny w tych strunach kres w procesie zwanym śmiercią i pochówkiem.

Tymczasem, hipoteza podlega weryfikowalnemu, doświadczalnemu życiu. Kocham.

Novo Amor, Carry You z albumu Bathing Beach, 2017

2 komentarze: